Strona głównaOgólnaArtykułyDzień „fajnego” króla

Dzień „fajnego” króla

stragan

Ulice miast holenderskich podczas Dnia Króla tętnią drobnym handlem.

Pomarańczowa Holandia

Niedawno, w sobotę 26 kwietnia, cała Holandia zakwitła w barwach domu panującego. Niemal każdy miał na sobie coś pomarańczowego, nad trójkolorowymi państwowymi flagami powiewały doczepione pomarańczowe wstęgi, nazywane tradycyjnie wimpel, a cały kraj oddał się świętowaniu. Wszędzie można było dopaść gadżety związane z monarchią, różne pomarańczowe potrawy czy nawet… rzeczy z „drugiej ręki”! Wynika to z tego, że w tym specjalnym dniu otworzyć na ulicy stragan i sprzedawać rzeczy może każdy, ponieważ nie wymaga się pozwoleń! Szkoda, że jest tam tylko jeden taki dzień w roku. Po raz pierwszy w swej historii Holandia świętowała Dzień Króla. I choć to pierwsze takie święto to paradoksalnie nie jest wcale nowe. Przed abdykacją królowej Beatrix co rok obchodzono święto zwane Dniem Królowej będące bezpośrednim poprzednikiem Dnia Króla. Święto to jest solidnie zakorzenione w kraju tulipanów.

Powrót króla

łódź

Król Wilhelm Wilhelm z królową Maximą podczas Dnia Króla.

Dniu Królowej nie dała jednak początku monarchini. Święto zostało ustanowione przez króla Wilhelma III na cześć jego córki, Wilhelminy, z okazji jej piątych urodzin. Początkowo było nazywane Dniem Księżniczki, lecz gdy po śmierci ojca dziesięcioletnia Wilhelmina wstąpiła na tron przemianowano go na Dzień Królowej. Od 1890 roku, gdy zmarł Wilhelm III aż do abdykacji królowej w 2013, krajem rządziły królowe. I trzeba przyznać robiły to dobrze, a przy tym były przez swoich poddanych kochane. Na uwagę zasługuje epizod z okresu II wojny światowej, gdzie Wilhelmina, już jako dorosła kobieta sterowała rządem na uchodźctwie w Wielkiej Brytanii, a nawet nadawała regularnie nielegalne, nocne audycje dla swych rodaków, którymi podnosiła ich na duchu. Nie obywało się jednakże bez skandali. Następczyni Wilhelminy, Julianna (która podobnie jak Beatrix abdykowała) miała nieco cięższe życie. Z powodu choroby oczu córki na dwór została ściągnięta niejaka Greet Hofmans, którą w niemieckiej prasie tamtego okresu nazywano „Rasputinem w spódnicy”. Była to znachorka, która z czasem zyskała wielki wpływ na królową i doprowadziła do kryzysu w domu panującym. Ostatecznie odciętą ją od królowej, afera przycichła, a dwór zreorganizowano. Sama znachorka, jak na ironię, zeszła na raka. Ostatecznie, po 123 latach, na tron znów wkroczył mężczyzna – Wilhelm Aleksander.

Zanim książę stał się królem

Wilhelm Aleksander bardzo długo czekał na to by zasiąść na tronie. I mimo, że ma on obecnie 46 lat, to jest najmłodszym władcą w całej Europie. Zanim jednak udało mu się włożyć koronę był bardzo barwną osobą, co dalej widać. Zanim ożenił się i względnie ustatkował studiujący historię następca tronu zdołał zyskać sobie przydomek Piwnego Księcia – hol. Prins Pils. Poza hulaszczym życiem przez pewien czas prowadził także życie incognito – jako wolontariusz o nazwisku Van Buren, w Kenii. Sam ożenek, który nieco uspokoił przyszłego króla także był pełen kontrowersji. Popełnione zostało małżeństwo morganatyczne – poślubienie przez władcę kogoś z „niższego stanu”. W wypadku Wilhelma była to Argentynka Maxima Zorrequietta, córka ministra rolnictwa z rządu dyktatora Jorge Videli. Szybko jednak stała się lubiana na dworze. Obecna para królewska ma trójkę dzieci – same córki. Wilhelm Aleksander zanim został królem mocno interesował się gospodarką wodną, powołany został nawet do Światowej Komisji Wody XXI Wieku. Uchodzi także za wielkiego fana sportów – jest członkiem komitetu Olimpijskiego, a czasem bierze nawet udział w maratonach.

 

Król ludu

koning-willem

Wilhelm Aleksander jest miłośnikiem wielu sportów.

Po zaprzysiężeniu króla – w Holandii nie ma uroczystości koronacyjnych ze względu na brak państwowego kościoła – w którym uczestniczyły koronowane głowy z całego świata, król pokazał się ze strony zupełnie innej, niż by się spodziewano po nosicielu korony. Po określeniu siebie jak „króla tradycyjnego” stwierdził, że jednocześnie nie jest „fetyszystą protokołu”, a ludzie mogą się zwracać do niego tak jak będzie im to wygodne. Wzbudziło to oburzenie i oskarżenia, że władca na siłę próbuje być „fajny” – choć biorąc pod uwagę to, co robił przed wstąpieniem na tron to możliwe, że taki ma po prostu styl bycia. Niechęć wzbudziła także piosenka, której słowa wychwalają króla, w sposób, który niektórzy Holendrzy uznali za „intelektualny populizm” i „wychwalanie władcy niczym bóstwa”. Faktem jest jedno – za tego władcy monarchia holenderska nabrała nieco bardziej nieformalnego charakteru, szczególnie po rządach królowej Beatrix, która była bardzo oficjalna w kontaktach z ludźmi.

W cieniu konstytucji

Obecnie w Holandii podkreśla się, że rola monarchy jest bardzo ograniczona, podobnie jak w niemal wszystkich europejskich monarchiach. Król jest głową państwa, mianuje on szefa rządu, musi zatwierdzić (bądź nie zatwierdzić) wszystkich ministrów i sekretarzy, jest szefem egzekutywy ale polityką zagraniczną i wewnętrzną kieruje premier. Król ma pełnić funkcje głównie reprezentacyjne na zewnątrz. Monarcha przewodniczy historycznej Radzie Stanu, organowi doradczemu rządu. Wygłasza także coroczne orędzie przedstawiające cele rządu na kolejny rok – nie może jednak sam go redagować. Na tym kończy się rola formalna. Jako głowa Królestwa Holandii, oprócz terenów europejskich obejmującego także terytoria zamorskie, król nie może zrobić zbyt wiele. Tak przynajmniej się wydaje. Monarcha może wywierać jednakże dość silny wpływ nieformalnie, nie działając bezpośrednio w parlamencie. Matka obecnego króla znana była z urządzania czegoś w rodzaju stanisławowskich „obiadów czwartkowych” gdzie spotykała się z biznesmenami, historykami i innymi liderami opinii. Nie tylko na obiadach monarcha holenderski ma okazję spotkać i wywrzeć wpływ na ważnych ludzi – i wynika to poniekąd z „rodzinnej tradycji”. Jego dziadek był jednym z założycieli Grupy Bilderberg, nieformalnego stowarzyszenia wpływowych ludzi biznesu i polityki. Zarówno matka Wilhelma Aleksandra, jak i on sam, w spotkaniach regularnie uczestniczą. I trudno się dziwić, skoro poza byciem rodziną monarszą są także rodziną milionerów, która może lekką ręką rzucać planami o inwestycjach w rozwinięty kurort w Mozambiku, którego budowa ma być połączona z rozwojem lokalnych terenów – budową kliniki, czy szkoły. Projekt znany jako „Panorama” wzbudził wiele kontrowersji i opór opinii publicznej. Ostatecznie rodzina królewska ugięła się i po ukończeniu inwestycji od razu sprzedała swoje posiadłości w Mozambiku.

Inauguration Ceremony - Queen Beatrix Abdication and King Willem Alexander Investiture

Para królewska podczas zaprzysiężenia.

Pomarańczowy bibelot?

Czy jest więc król jedynie małym pomarańczowym bibelotem stojącym na kominku, nad którym wisi oprawiona w złoto konstytucja? I tak i nie. Holandia często stawiana za wzór monarchii konstytucyjnej jest dumna z tego, że ma króla. Mimo krzyków stronnictw republikańskich w kraju monarchia dalej trwa i ma się nieźle pod rządami nowego króla. Aby oceniać jego rządy jest zdecydowanie za wcześnie. Jeden rok to za mało by stwierdzić co nowy, „fajny” i nowoczesny król zdoła uczynić. Jedno jest pewne – w dzisiejszych czasach musimy brać poważnie pod uwagę wpływy nieformalne. Z nich właśnie wychodzi dziś wiele inicjatyw i w nich monarcha holenderski może odnaleźć formułę na umocnienie monarchii.

Najnowsze komentarze

  • Od 10 lat żyję… mieszkam w Holandii i szczerze mam Wielki Szacunek dla Króla… wcześniej dla Królowej. Wiadomo gdzie kogo miejsca i wszystko gra i funkcjonuje. Dla co niektórych małoletnich z PL…. przyjazd tu i eldorado z maryśką to pozory- wszystko pod kontrolą – nawet nie wiecie, że każda ilość kupiona!!! nawet na czarno jest inwigilowana przez służby podległe Państwu- hehehe po tym jest trochę ponuro.

zostaw komentarz