Strona głównaOgólnaFelietonPonownie o serialowej KORONIE

Ponownie o serialowej KORONIE

Skoro tygodnik „wSieci” zamieścił recenzję tego filmu w odcinkach, zaplanowanego na kilka sezonów, to i bliźniacze „Do Rzeczy” nie mogło pozostać w tyle, dotrzymując kroku konkurencji i naszemu portalowi, gdzie znalazło się krótkie omówienie pt.: Super serial „Korona”.

Autor tekstu „Koniec pewnego świata” o nazwisku, nomen omen, Engelking postanawia „dołożyć” konkurencyjnej dynastii Windsorów oraz monarchii w ogóle, przy okazji recenzji serialu „Korona”. Tytuł artykułu również nie wydaje się na miejscu, ponieważ Królowa Elżbieta II żyje, ma się dobrze i wielokrotnie dementowała plotki o rychłej dymisji, więc o jakim końcu mowa?! Cały dwustronicowy tekst można spokojnie sobie darować, ponieważ Autor jedynie streszcza pierwsze odcinki filmu. Po co to czytać, lepiej obejrzeć fil, ale pointa – „Kiedy kolejny koniec” –  zasługuje na uwagę. Pytanie o „koniec” nie jest retoryczne lecz deklaratywne, ale ponieważ zostało oparte na fałszywych przesłankach, nabiera więc charakteru postulatywnego, wzmocniłbym to nawet stwierdzeniem, że „pobożno-życzeniowego”.

„Istnieje więc szansa” – pisze Autor – że monarchia w Anglii nie przetrwa sześciu „zaplanowanych sezonów serialu”, tak by należało odczytać wywody o „elegii” na cześć epoki elżbietańskiej. Nie wiadomo czy Wojciech Engelking zna młode pokolenie Brytyjczyków. Jego opinia o młodzieży, której trzecia część – ta przed trzydziestką – popiera republikę, wskazuje na odpowiedź negatywną.

Jakżeż nie dające się opisać cierpienia musi przechodzić republikański demokrata, widząc to, co dzieje się na Wyspach Brytyjskich. Jak nie epoka wiktoriańska, to znowu elżbietańska, której i tak końca nie widać, chociaż p. Engelking twierdzi, że jest inaczej, a gdzież tu czas na postępowe reformy?  Prześledźmy to, co się wydarzyło w Polsce, od kiedy w 1952 roku na tronie brytyjskim zasiadła Królowa Elżbieta II. Dokładnie w tym samym roku siły postępu i ludowej demokracji, po uporaniu się z ciemnogrodem i reakcją – podobną, jaka właśnie zasiadła na tronie brytyjskim – uchwaliła pierwszą prawdziwie postępową Konstytucję, wzorowaną na niedoścignionej „świętości” w swojej „doskonałości”, jaką była konstytucja stalinowska. Ten genetyczny KOD postępu zaszczepiony masom, przez wieki tumanionego narodu, wydał plon „stokrotny”. Polska wstąpiła na drogę kulturalnego, gospodarczego, społecznego – cywilizacyjnego – rozwoju.

Nie można było oczekiwać czegoś podobnego po Elżbiecie. Ta „młódka”, która dopiero co na tron wstąpiła, nie rozumiała nawet własnego premiera: „… podobnie jak niewiele rozumie z tego, co mówi przybyły na cotygodniową audiencję Churchill.”, a jak mogła pojąć „geniusz” zawarty w dziełach klasyków postępu.

W tym czasie jak polskie społeczeństwo i gospodarkę ubogacały – wielkością intelektu i wytrwałością służby – całe zastępy przywódców narodu od Bolesława Bieruta począwszy, poprzez Władysława Gomułkę, Edwarda Gierka, Wojciecha Jaruzelskiego, Lecha Wałęsę, Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego, Bronisława Komorowskiego do Andrzeja Dudy włącznie, w Wielkiej Brytanii na czele państwa stała i stoi ta sama Królowa – Elżbieta II. Nie ukrywam, że wariant brytyjski jest bliższy mojemu ideałowi.

Jan Skowera

Brak komentarzy

zostaw komentarz