Strona głównaOgólnaArtykułyPolonia Christiana o monarchizmie

Polonia Christiana o monarchizmie

top_logo1

Monarchiście ciężko się nie ucieszyć gdy w poczytnym piśmie widzi temat numeru poświęcony monarchii. Tym bardziej, że krzyczy o nim już z daleka okładka opatrzona sceną koronacji i optymistycznym zdaniem (może nawet zbyt optymistycznym): „Powrót króla to kwestia czasu…”. Pismo, o którym mówię to najnowsze wydanie (lipiec-sierpień) dwumiesięcznika Polonia Christiana. W środku znajdziemy pięć artykułów na temat monarchii autorstwa m.in. Grzegorza Brauna i Jacka Bartyzela. Ten ostatni, jeśli chodzi o monarchizm, w Polsce wydaje się być „stałym punktem programu”, co nie powinno dziwić biorąc pod uwagę dorobek naukowy profesora.

Osobiście jako monarchistę cieszy mnie bardzo to, że konserwatyści związani z Kościołem chcą naświetlać kwestię monarchii i pokazywać ją jako realną alternatywę wobec dyktatury i republiki. Jest to krok w dobrą stronę, bo nawet na szeroko pojętej tzw. „prawicy” monarchia jawi się jako anachronizm i coś nieskutecznego. Takie krzywdzące i po prostu nieprawdziwe stwierdzenia trzeba prostować. A żeby to robić trzeba mówić o monarchizmie – i za to należą się wielkie brawa zespołowi Polonia Christiana. W środku znajdziemy całkiem sporo, lecz niektóre kwestie pozostają zaniedbane.

Estetyka

Pierwszy artykuł, autorstwa Sławomira Skiby, To kwestia smaku…, dotyka sprawy monarchii od strony estetycznej. Podejście oparte na rozumowaniu, że ustrój wpływa na rozwój i poziom sztuki było wielokrotnie krytykowane, także przez zwolenników monarchii, jak chociażby ekonomistę Lelanda Yeagera. Warto jednakże zwrócić uwagę na to jak autor uzasadnia swoje twierdzenie, że monarchia sprawia, że wszystko jest piękniejsze. Wychodzi on z tego, że największy wpływ ma tutaj nie sam fakt, że monarcha „funduje sztukę”, lecz struktura społeczna tradycyjnej monarchii – jako wzorzec przytaczane jest tutaj Średniowiecze. Całkiem zrozumiale zresztą, bo był to okres najlepszego jej rozwoju, kiedy osiągnęła ona ogromny sukces i zyskała bardzo użyteczną formę. Był to także okres niekwestionowanej hierarchii – i to właśnie z tym „ustawieniem bytów (…) zgodnie z planem Stwórcy” należy łączyć według autora piękno monarchii. Odbicie tego porządku widać w strukturze tradycyjnej rodziny. Podsumowując mamy tutaj ukazanie monarchii jako najbardziej naturalnego z ustrojów państwa – jego najlepszą formą jest natomiast monarchia średniowieczna wraz z jej bogactwem i splendorem.

Krytyka

Kolejny na naszej liście jest artykuł Grzegorza Brauna zatytułowany Dlaczego jestem monarchistą?. W gruncie rzeczy bardziej pasowałby tutaj tytuł: Dlaczego nie jestem demokratą – bo to właśnie krytyce demokracji liberalnej poświęcona jest większa część artykułu. Autor podaje też kilka argumentów za monarchią, lecz mało tu konkretu. Monarchia jest estetyczna i etyczna co – bez podania szerszego uzasadnienia – poza oczywistą niewydolnością demokracji, ma starczyć za argumenty do jej przyjęcia.

jacek-bartyzel-bsz-167793

Prof. Jacek Bartyzel

 

Legitymizm… do znudzenia

Pan Braun nie omieszkał także wspomnieć jaka monarchia według niego ma wyłączną rację bytu – jest to monarchia dziedziczna, realna, nie z elekcji i przede wszystkim legitymistyczna. Legitymizm jest zresztą u polskich monarchistów silnie zakorzeniony. Przy niektórych wystarczy wspomnieć o czymś dotyczącym niewłaściwego monarchy by ruszyli z wyjaśnieniem, że nie ma nawet co dyskutować, bo temu monarsze i tak władza się nie należy. Legitymizmowi też poświęcony jest artykuł profesora Jacka Bartyzela, specjalisty w tym temacie. Wykłada on jego naczelne zasady, o których ja się nie będę rozpisywał – odeślę za to na nasz kanał na Youtube gdzie profesor mówi o tych kwestiach.

Mistyczna błogość

Legitymizm zakłada boskie pochodzenie władzy. Z tego wydaje się wynikać to co można zaobserwować w artykule zarówno pana Skiby jak i pana Brauna, ale także u wielu innych polskich monarchistów. Jest to swego rodzaju mistyczna błogość, myślenie życzeniowe – ustanowieniem monarchii w Polsce ma się zająć Palec Boży, monarchię trzeba wymodlić. Nie uderzając tu w niczyje uczucia religijne – jeśli chce się zmienić coś na tyle przyziemnego jak ustrój państwa sama modlitwa nie wystarczy, potrzebne jest też ludzkie działanie. Bóg pomaga tym, którzy pomagają sobie – więc jeśli chcemy mieć monarchię, to musimy działać w tym kierunku. Podobnie wygląda kwestia kandydata na tron. O ile ja sam nie przepadam za spekulowaniem jeśli chodzi o konkretne osoby, czy nawet rody, to tej kwestii też nie należy zbywać milczeniem bądź modlitwą. Nie trzeba tu zresztą podawać konkretnych osób – wystarczy wspomnieć o odpowiednich przymiotach potrzebnych władcy, jak np. związek z tradycją kraju, inteligencja, czy odpowiednie przygotowanie. Tego niestety u autorów nie uświadczymy.

Praktyka

Zdecydowanie najlepsze wrażenie wywarł na mnie artykuł Piotra Doerre’a, zatytułowany Monarchia dla Polski. Autor zauważa, że w wielu różnych krajach monarchizm żyje i ma się dobrze – wymienia tu Hiszpanię, Rumunię, wspomina także oczywiście o Zjednoczonym Królestwie. Lwią część artykułu zajmuje refleksja nad tym z czego to wynika i dlaczego taka nonkonformistyczna postawa jest dla dzisiejszych konserwatystów atrakcyjna. Szczególnie celna jest także uwaga, że monarchizm wyraża się dziś (niestety) „tylko w tym wszystkim, co przedpolityczne – kulturze, codziennych obyczajach, życiu rodzinnym”. Dalej pan Doerre zajmuje się Polską. Przechodząc podróż od pierwszej, poprzez drugą, aż po trzecią Rzeczpospolitą opowiada o charakterze polskiego monarchizmu. Szczególnie ciekawy jest ostatni fragment mówiący o dezintegracji rodzącego się ruchu monarchistycznego poprzez tworzenie się „partyjek, zajmujących się (…) nadawaniem wymyślonych tytułów i nieistniejących urzędów” i wskutek tego ośmieszenie oraz sprowadzenie monarchizmu do „poziomu kabaretu”. Autor ubolewa też nad tym, że nie zaistniał w Polsce ruch monarchistyczny z prawdziwego zdarzenia – cóż do tego potrzeba dużo pracy. Jednak są ludzie, którzy są skłonni się tym zająć – dość wspomnieć o co aktywniejszych członkach Konfederacji Spiskiej. Wracając do artykułu – jest to zdecydowanie najbardziej „przyziemny”, w pozytywnym tego słowa znaczeniu tekst ze wszystkich powyższych.

Braki

Czego mi jako monarchiście brakowało w numerze? Znaczący niedobór kwestii praktycznych i stricte politycznych. Z jednej strony pismo ma profil katolicki i wyraźnie nastawiony na kwestie religijne, co pokazuje choćby ciekawy wywiad z Romanem Kochnowskim dotyczący monarchów wyniesionych na ołtarze, będący zarazem ostatnim artykułem tematu numeru. Dominacja zagadnień religijnych, moralnych czy kulturowych nie powinna dziwić. Z drugiej strony jednak mówimy tu o ustroju państwa, kwestii na wskroś przyziemnej, potrzebującej konkretnej implementacji i rozwiązań na miarę obecnej sytuacji w Polsce i na świecie. Brak poruszenia tych problemów ujął nieco atrakcyjności numeru. Monarchia nie samym legitymizmem (który jako koncepcja polityczna jest oczywiście ważny) i religią żyje. Struktura rządu, rola i pozycja króla w nim, sprawy takie jak regencja i sukcesja, udział ludności w rządach, stabilizacyjna rola monarchy – niektóre z tych kwestii zostały pominięte, a inne tylko gdzieniegdzie poruszone. Nie były już jednakże rozwinięte. A powinny – i to nie tylko z religijnego punktu widzenia.

Mimo tego, o czym wspomniałem powyżej jako monarchista mam powód do radowania się. Konserwatyści i ludzie religijni powinni być świadomi, że jest coś poza dyktaturą i republiką. Fakt, że w piśmie takim jak Polonia Christiana pojawił się taki monarchiczny temat numeru świadczy, że niektórzy już o tym wiedzą – i będzie takich przybywać. Brawa dla Redakcji!

Najnowsze komentarze

  • „Legitymizm jest zresztą u polskich monarchistów silnie zakorzeniony. Przy niektórych wystarczy wspomnieć o czymś dotyczącym niewłaściwego monarchy by ruszyli z wyjaśnieniem, że nie ma nawet co dyskutować, bo temu monarsze i tak władza się nie należy”.

    Powód jest prosty.
    Monarchiści – legitymiści poszukują monarchii prawdziwej, to znaczy takiej, która jest prawowita i z pochodzenia i z wykonywania monarszego oficjum, ponieważ pamiętają, że żaden człowiek nie ma prawa rozkazywania drugiemu człowiekowi bez upoważnienia boskiego.
    Monarchistom – „królewistom” do błogiego uczucia szczęścia wystarczy, jak czytelniczkom prasy kolorowej, ta zwykła okoliczność, że ktokolwiek wtrynił się na tron, więc stał się „celebrytą”, na którego polują paparazzi.

  • Popieram monarchę i nie mogę się doczekać ,na przyjście króla.

Odpowiedz użytkownikowi Jacek Bartyzel Anuluj odpowiedź