Spór w Polsce międzywojennej o oficjalną datę uzyskania niepodległości trwał długie lata. Ostatecznie ustalono, że Dniem Niepodległości będzie 11 listopada. Decyzja ta zapadła dopiero w 1937 roku, kiedy to Sejm RP przyjął ustawę o ustanowieniu Święta Niepodległości.
Z punktu widzenia piłsudczykowskiej tradycji dużego wyboru nie było. W grę wchodziły dwie daty: 10 lub 11 listopada. 10 listopada Piłsudski powrócił do Warszawy z magdeburskiego więzienia, a 11 listopada Rada Regencyjna powołała go na ministra wojny w rządzie polskim, za jaki była uważana Tymczasowa Rada Stanu.
Dlaczego nie przyjęto innej daty, np.:
– 14 listopada, kiedy to Rada Regencyjna rozwiązuje się i przekazuje zwierzchność nad
państwem w ręce Józefa Piłsudskiego,
– 19 listopada, wysłanie depeszy notyfikującej powstanie Państwa Polskiego,
– 29 listopada, ogłoszenie w Dzienniku Praw Państwa Polskiego dekretu „o najwyższej władzy
reprezentacyjnej Republiki Polskiej”
11 listopada w Compiegne Niemcy podpisały rozejm, co oznaczało praktyczne zakończenie I wojny światowej. Ze względów prestiżowych Polska nie mogła obchodzić Święta Niepodległości później niż zakończenie wojny i kapitulacja Niemiec. Po drugie, 12 listopada, kiedy Rada Regencyjna miała powierzyć Piłsudskiemu misję utworzenia rządu, to w Paryżu Koalicja uznała Komitet Narodowy Polski za rząd nowego Państwa Polskiego i włączyła go do grona Koalicji – państw zwycięskich w I wojnie światowej – i zaprosiła do udziału w Konferencji Pokojowej.
Oczywiście piłsudczycy nie chcieli przystać na datę 7 października, kiedy to Rada Regencyjna ogłosiła niepodległość i wypowiedziała wszelkie formy zależności wiążące Królestwo Polskie z państwami zaborczymi. Przyjęcie tej daty oznaczałoby przyznanie się do faktu, iż Marszałek po powrocie z Magdeburga przyjechał na gotowe i jego wkład formalny w tworzenie państwa był żaden. Nie mówimy o jego dokonaniach wcześniejszych i późniejszych. Istnienie Państwa Polskiego w października 1918 potwierdza Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego proklamując 30 października swoje przyłączenie się do Polski.
Nie przypadkowo Polska Partia Socjalistyczna (PPS) ogłosiła na dzień 12 listopada strajk generalny w Warszawie, pretekstem była walka o polepszenie warunków socjalnych klasy robotniczej. Tak jakby ówczesna Rada Warszawy mogły w tej sprawie cokolwiek zrobić. Wywołanie buntu społecznego było sposobem na odsunięcie Rady Regencyjnej od władzy. Rada miała w tej sytuacji dwa wyjścia: użycie wojska do stłumienia strajku, lub oddanie władzy Piłsudskiemu. Pierwsze rozwiązanie nie wchodziło w rachubę, pozostało wycofać się, żeby nie doprowadzić do wybuchu wojny domowej, do czego interwencja wojska mogła doprowadzić. De facto Józef Piłsudski dokonał zamachu stanu. Najpierw przejął formalnie zwierzchność na stworzoną przez Radę Regencyjną armią, a później posłużył się PPS-em do odebrania jej legitymacji społecznej.
11 listopada pozostanie w pamięci Polaków jako symboliczna data odzyskania niepodległości po 123 latach zaborów. Niech tak już pozostanie! Nawet gdy kiedyś w Polsce powróci monarchia to daty tej nie należy już zmieniać. Rzeczpospolita utraciła niepodległość będąc formalnie monarchią i jako monarchia powstała do niepodległości, obojętnie jaką datę uznamy za właściwszą do świętowania tego faktu. Tak 7 października, jak i 11 listopada 1918 Polska była monarchią i są to niezaprzeczalne, chociaż przemilczane, fakty.
Tomasz Kocent / 15 października 2018
Z tym zamachem stanu w postaci przejęcia dowództwa nad armią to już lekka przesada i nabijanie faktów. Sam autor artykułu pisze wyżej że Rada Regencyjną Królestwa Polskiego przekazala wladze nad wojskiem a później państwem Józefowi Piłsudskiemu(na marginesie Marszałkiem został parę lat później). Nie bylo tu żadnego elementu przemocy, wręcz przeciwnie z powodu zagrożenia rewolucją ks. Z. Lubomirski widział jedynie w Piłsudskim gwaranta opanowania sytuacji. Nikt nie odbiera Radzie Regencyjnej pierwszeństwa w ogłoszeniu Niepodległości 07.10.1918. Panie Janie skąd ta nagła wrogość wobec Marszałka, w dodatku nie poparta faktami? Koniunktura?
/
Jan Skowera / 15 października 2018
Określenie „zamach stanu” jest moje – autorskie. Rozważając logicznie sytuację taki wniosek sam się nasuwa. 11 listopada Brygadier Piłsudski otrzymał władzę nad wojskiem – stał się ministrem, w ten sposób potwierdził legalność istniejącego rządu i Rady Regencyjnej jako Głowy Państwa. W dniu następnym miał być mianowany premierem i może tak by pozostało, gdyby nie fakt, że w Paryżu Komitet Narodowy Polski został przez Ententę uznany jako legalne przedstawicielstwo odradzającego się państwa, a rząd w Warszawie z Radą Regencyjną miał przecież rodowód austro-węgiersko-niemiecki.
W tej sytuacji Polska Partia Socjalistyczna niespodziewanie ogłosiła strajk generalny w Warszawie, a PPS było zapleczem politycznym Piłsudskiego. Czy był to przypadek? W takiej sytuacji siła oddziaływania legalnej władzy w państwie jest żadna, więc Rada Regencyjna podaje się do dymisji i przekazuje pełnię władzy w ręce Brygadiera. Co to oznacza? Zmienia się postać władzy państwa, ale ustrój pozostaje. Przejęcie władzy nie miało charakteru symbolicznego. Piłsudski przejął armię, normalnie funkcjonującą już administrację państwową, sądownictwo, oświatę, skarb państwa. Posiadał wszystko to, czego nie posiadał Komitet Narodowy Polski, chociaż rozpoczął budową własnej siły zbrojnej, tzw. Armię Błękitną, w której służył mój stryjeczny dziadek.
17 listopada zostaje powołany przez Piłsudskiego, na podstawie prerogatyw otrzymanych od Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego, rząd Republiki Polskiej Jędrzeja Moraczewskigo. Skąd się wzięła naraz Republika Polska? Kto ją ustanowił?
Jest to klasyczna procedura zamachu stanu!
W tym wypadku nie mamy do czynienia ze zmianą głowy państwa, jak po zamachu majowym, a radykalną zmianą ustroju, z monarchicznego na republikański.
/
Tomasz Kocent / 15 października 2018
Jako przekonany monarchista zadam zatem Panu jedno zasadnicze pytanie, czy uważa Pan że w tamtej sytuacji politycznej (wżenie rewolucyjne, czerwony sztandar na zamku królewskim itd upadek monarchii dookola) było możliwe utrzymanie monarchii? Pozwolę sobie sam na odpowiedź: NIE. W kwestii zaplecza w PPSie itd to prosze pamiętać że Józef Piłsudski przyjmuje władzę w legalny sposób od legalnych władz a nie np. od lubelskiego socjalistycznego rządu Daszyńskiego, którym to właśnie panom orzekł: „Wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić”. Po lewicowym rządzie Moraczewskiego który zadowolił ulicę, Naczelnik Piłsudski powołuje prawicowy rząd Paderewskiego. Piłsudski tłumaczył swoje posunięcia jak ten z rządem Moraczewskiego, Ks. Zdzisławowi Lubomirskiemu, jako szczepionkę na bolszewizm. Późniejsze wydarzenia potwierdzają słuszność takich kroków. Co do Armii Błękitnej owszem była w tamtym czasie przede wszystkim kartą polityczną. Pamiętajmy o Legionach i Polnishe Wehrmacht. Tak czy inaczej J. Piłsudski przewidział przed wybuchem przebieg I Wojny Światowej i postępował zgodnie i słusznie że swoją oceną. To go różniło jako oprócz wojskowego również wybitnego polityka od np. wybitnego ale tylko wojskowego gen. J. Hallera, który jeszcze ponad pół roku dłużej pozostał wierny państwom centralnym aż do rozczarowania pokojem brzeskim. Potem zaś przeszedł na pozycje endeckie antyniemieckie i oskarżając o takie sympatie J. Piłsudskiego.
/
Jan Skowera (Autor) / 15 października 2018
Jestem w stanie zrozumieć ten manewr przed wojną z Bolszewikami, ale później to ustrój, który Piłsudski wykreował działał na szkodę państwa. Sam zresztą wielokrotnie to artykułował, aż w końcu w ’26 go obalił. Konstytucją kwietniową „skroił” ustrój zbliżony do monarchicznego, z prezydentem odpowiedzialnym przed „Bogiem i historią”. Jeszcze jakieś 40 lat temu sam uważałem Piłsudskiego wręcz za geniusza, szczególnie po lekturze II-go tomu „Najnowszej historii politycznej Polski 1914-1939” Władysława Pobóg-Malinowskiego. Bez wątpienia jest on jedną z największych postaci w dziejach narodu polskiego.
Piłsudski miał możliwość przeprowadzenia w Polsce każdego planu politycznego, z ustanowieniem monarchii włącznie. Niestety tego nie dokonał! Pamiętajmy o tym, że w 1920 zostało ustanowione Królestwo Węgier, w 1928 Królestwo Albanii, w 1975 powrócili Burbonowie na tron w Hiszpanii, a w 1993 restaurowano monarchię w Kambodży. Polska wcale nie miała takich problemów, czy przejść jak Węgry w czasach Béli Kuna i Kambodża za panowania Pol Pota, a jednak udało im się wydostać z tego czerwonego bagna i wybić na monarchię. Nic nie usprawiedliwia Piłsudskiego, jedynie brak politycznej wyobraźni.
/
Tomasz Kocent / 16 października 2018
Dobrze Panie Janie, że przy okazji tej dyskusji wybrzmiała Pańska tak krytyczna ocena Marszałka. Zdałem sobie sprawę, iż do tej pory tkwiłem w zasadniczo błędnym przekonaniu, iż jest ona nieco inna. W nawiązaniu do powyższego, należy pamiętać że w tamtym czasie, nieco wcześniej wprawdzie ale próby przywrócenia właściwej monarchii i dynastii Wettynów w Polsce podjął, niedoceniany, jeden z Ojców Niepodległości, Władysław Studnicki. Dlaczego się nie powiodły? M.in. dlatego że zmieniła się koniunktura i państwa centralne zaczęły przegrywać wojnę. Ale też dlatego że idea monarchii jako taka praktycznie wszędzie upadła (za moment odniosę się do Węgier). Nie twierdzę że Józef Piłsudski był przekonanym monarchistą ale uważam, że jeżeli inne byłoby otoczenie i klimat polityczny to tylko wtedy mógłby pójść w tym kierunku. Co najważniejsze podejmował swoje decyzje zgodnie z najlepiej przez siebie rozumianym interesem młodego odradzajacego się państwa. To z kolei świadczy przeciwnie nie o braku wyobraźni tylko o wielkiej Mądrości politycznej Józefa Piłsudskiego. Postać Marszałka często służy do głoszenia prostych „prawd objawionych”. Często są to nieprawdziwe opinie oparte na nieprawdach pochodzących wprost od jego przeciwników politycznych. Jesli zaś chodzi o przytoczone wyżej przykłady monarchii to w przypadku Węgier po pierwsze była to naturalna kontynuacja państwa po rozpadzie Austro-Węgier z tym ustrojem i w tym przypadku w ogólnej świadomości Węgrów(I slusznie) był to czynnik wzmacniający państwowość. Większe jednak znaczenie w tym wypadku miało to że Węgrzy na własnej skórze odczuli czym jest „raj robotniczo-chłopski” za Beli Kuna. W tym wypadku monarchia była oczywistym dla wszystkich kierunkiem. Takich warunków społecznych w Polsce 1918 r. po prostu nie było i podkreślę to SZKODA że ich nie było. Natomiast obarczeni winą za ten stan rzeczy, a co więcej przypisywanie Jozefowi Piłsudskiemu, świadome działanie na szkodę monarchii to mówiąc delikatnie nadużycie. Można to oceniać co najwyżej jako igraszkę intelektualną właściwą dla endecjì. W podobny sposób, można by oskarżyć samą Radę Regencyjną Królestwa Polskiego i ks. Zdzisława Lubomirskiego, za brak determinacji w utrzymaniu monarchii i przekazanie władzy socjaliści Piłsudskiemu. Niech historia zwłaszcza w 100 lecie Odzyskania Niepodległości będzie fascynująca ale nie fantastyczna.
/
Jan Skowera (Autor) / 16 października 2018
Nie pamiętam już nazwiska autora tych słów: „Gdyby archiwa Watykanu zostały otwarte, to historię należałoby napisać na nowo”. Nasze poglądy kształtuje nasza wiedza, a przytoczony przykład pokazuje, że jest ona niepełna. I nie w tym rzecz jaki mam stosunek do Marszałka, chociaż nie może być najgorszy skoro u mnie w domu wiszą trzy Jego portrety, a tylko pięć królewskich. Jedno jest pewne, Polska międzywojenna miała dużo większą swobodę działania, niż ta obecna, gdzie od deklaracji, że jest się demokratą zależy polityczne – być albo nie być. Marszałek Piłsudski był najważniejszym aktorem na międzywojennej scenie politycznej. Rozumię , że wcale nie było łatwo, zważywszy fakt, że cała I wojna światowa wybuchła tylko po to, żeby obalić istniejący w Europie porządek, tzn. istniejące monarchie. Aby móc tego dokonać, należało wykorzystać ambicje państwowe wielu narodów, w tym i Polaków. Polacy z tej szansy skorzystali, wiele innych nie. Co nie oznaczało, że należało się zadowolić tym co się ma.
Sprawujący najwyższą władzę w państwie nie mają prawa kierować się własnymi słabościami, prywatnym interesem, czy rządzą sławy. Po pierwszej wojnie światowej Polska kształtowała swój ustrój, nie na dekadę, czy dwie, a na następne stulecia i szansę tę nieodwracalnie zmarnowała. To mnie najbardziej boli.
/
Tomasz Kocent / 16 października 2018
Zgoda, w przypadku Marszałka nie można jednak mowić, że kierował się prywatnym interesem czy też korzyściami, najwięcej do powiedzenia miałby tu chyba jego żona.
Podsumowując, wyciągajmy wioski z historii i korzystajmy z tego doświadczenia i wiedzy w dzisiejszych działaniach na rzecz przywrócenia monarchii w Rzeczypospolitej! Może się okazać, być może nawet w niedługim czasie, że warunki do tego będą znacznie lepsze niż 100 lat temu. Jestem optymistą.
płk ZPRP Tomasz Kocent
Prezes Okręgu Kaszubsko-Pomorskiego
Związku Piłsudczyków RP
Członek Generalności
Konfederacji Spiskiej
P.s. polecam w najnowszym DoRzeczy wywiad z ks. Lubomirskim.
/
Jan Skowera (Autor) / 16 października 2018
Optymizm to nadzieja!
Jan Lech Skowera
Wielki Mistrz
Rycerskiego Zakonu Korony Polskiej
Świętego Kazimierza Królewicza
/