Jeden z komentatorów w telewizji brytyjskiej, określił uroczystości związane z pogrzebem królowej Elżbiety II jako największe wydarzenie państwowe i religijne w dziejach Anglii. Ponieważ pogląd ten wygłosił zawodowy historyk, należy więc podejść do takiego stwierdzenia poważnie. Ocenę wielkości wydarzenia pozostawmy Anglikom, jednak dla nas obserwatorów zewnętrznych skala tego, co mogliśmy zobaczyć daje wiele do myślenia.
Obserwując przez kolejne trzy dni (od niedzieli 18 do wtorku 20 września) Anglię z perspektywy ulic Londynu i tamtejszej telewizji należało zauważyć doskonałą organizację. Życie miasta toczyło się normalnie, spokojnie, bez chaosu, pośpiechu czy zdenerwowania, chociaż całe centrum Londynu zostało zupełnie wyłączone, zwyczajnie zablokowane. Do miasta napływały nieprzebrane masy ludzi, którym pomagały w odnalezieniu się w tej wyjątkowej sytuacji niezliczone zastępy służb porządkowych (w większości cywili w kamizelkach), nawet w bardzo odległych miejscach Londynu.
Być w tej chwili w Londynie, było to z pewnością dla większości przybyszów największym pragnieniem, tak jak i moim. Co mogli zobaczyć? Przeważnie nic. Teoretycznie każdy miał możliwość oddać hołd Królowej w Westminster Hall, najstarszej części Parlamentu, gdzie została wystawiona trumna z ciałem Elżbiety II. Praktycznie było to zadanie dla wytrwałych. Mnie przypadł ten zaszczyt w udziale.
A jednak do Londynu ściągnęły tłumy. Jeden z polityków zapytany o kondycję monarchii po śmierci Elżbiety II powołał się właśnie na te tłumy odpowiadając: Proszę wyjrzeć przez okno, tam znajdzie pani odpowiedź. Skąd się biorą takie pytania w sytuacji Anglii? Nawet gdyby Wielka Brytania miała się rozpaść przez odłączenie się Szkocji, to w dalszym ciągu zachowa swoją pozycję w świecie dzięki monarchii. Upadek monarchii oznaczałby ostateczny upadek Anglii, a Londynu przejście do pozycji lokalnego miasta na peryferiach Europy. Eleganckie dzielnice Londynu zamieniłyby się w slumsy, spotkałby je los, jaki dotknął wiele miast amerykańskich. Przy okazji takich wydarzeń, jak ostatnie, widać jak ogromną instytucją jest monarchia, a przy tym niegenerującą, per saldo, kosztów lecz zyski.
Brytyjska telewizja ITV, jaką jedynie mój hotel oferował w swojej sieci, prowadziła dwie niezależne od siebie transmisje z uroczystości pogrzebowych. Jedna była komentowana w studiu przez różnych polityków, ekspertów i naukowców. Założeniem drugiej formy relacji były rozmowy przeprowadzane na ulicy z przechodniami i zaproszonymi gośćmi, w różnych częściach Londynu i Wielkiej Brytanii. Ona bardziej oddała klimat uroczystości, jak i poglądy ludzi przybyłych na nie do Londynu.
Jedna z rozmówczyń, która przyjechała z trzema córkami, powiedziała, że musieli wyjechać z domu o trzeciej w nocy, aby być podczas uroczystości pogrzebowych w Londynie.
Spore wrażenie zrobiła matka z synem – rozmówcy w Windsorze. Ten kilkunastoletni chłopiec zabłysnął dojrzałością poglądów i ogromną wiedzą historyczną. Z konwencjonalnych pytań reporterki skierował rozmowę na ciekawą dyskusję historyczną o panowaniu Elżbiety II.
Starszy pan dopytywany jak zmieniała się monarchia w czasie rządów Królowej odpowiedział, że monarchia jest taka sama, jaka była w 1952 roku, gdy Elżbieta wstępowała na tron. Zasady pozostały te same, zmienili się ludzie, zmienił się świat, przeżyliśmy kilka wojen, kolejna właśnie trwa, a my mamy kolejnego króla, więc co się zmieniło? Zapytał.
Na marginesie tej rozmowy budzi się refleksja, szczególnie dla Polaków, jeśli spojrzymy na naszą historię. Jak wyglądały polskie bezkrólewia, jak długo trwały, a przede wszystkim, jaki miały wpływ na sytuację polityczną państwa. W Anglii bezkrólewie nie trwało nawet pięciu minut. Gdy książę Karol następnego dnia po śmierci Królowej pojawił się na ulicy w Londynie był witany jako Król, z taką owacją, z jaką pozdrawiano Królową Elżbietę II.
Inny przechodzień zapytany o jego stosunek do zmarłej Królowej odpowiedział: Nie jestem Anglikiem, ale jestem dumny z tego, że jestem Brytyjczykiem i to właśnie za sprawą Królowej.
Za pointę większości wypowiedzi, którą chciałbym szczególnie zadedykować polskim Czytelnikom, można przyjąć wypowiedź, stosunkowo młodej kobiety, na najczęściej stawiane pytanie: Jaki jest Pana/i stosunek do królowej Elżbiety II. Jej lapidarną odpowiedź można uznać za wymijającą: „Mój stosunek do Królowej jest taki, jak do monarchii – tradycja, duma, stabilizacja, porządek.
We wszystkich rozmowach prawie tyle samo razy padało słowo: Królowa – Elżbieta II co i monarchia. Dlaczego przy takiej okazji jak ta, poruszana była sprawa ustroju państwa? Czyżby Brytyjczycy nie wiedzieli w jakim ustroju żyją? A sprawa monarchii jest poruszana przy okazji innych uroczystości rodzinnych panującej dynastii. Czy w Polsce poruszana jest sprawa ustroju, przy jakiejkolwiek sytuacji, w jakichkolwiek okolicznościach? Nawet w zainicjowanej przed laty przez Prezydenta debacie konstytucyjnej temat ustroju był pominięty, uznając, że jest on tak oczywisty, że nie podlega dyskusji. Dlaczego więc Brytyjczycy muszą tłumaczyć się z tego, że mają monarchię?
Z informacji przekazanych, przez wspomnianą wyżej sieć telewizyjną, można było się dowiedzieć, że na uroczystości do Westminster Abby przybyło dwa tysiące gości z całego świata, wszystkie europejskie domy królewskie i książęce, przywódcy ponad stu państw, ale w praktyce pokazano jedynie Prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena i Prezydenta Francji Emanuela Macrona, o innych wspomniano, gdy przypadkowo znaleźli się w obiektywie kamery. Nie pokazano ani jednego monarchy – księcia, króla czy królowej. Nie wiem, jak transmitowały tę uroczystość inne stacje.
Pomimo tych braków, dobrze byłoby gdyby telewizja polska na przynajmniej jednym kanale przeprowadziła retransmisję jednej ze stacji brytyjskich, z polskim tłumaczeniem. Nie kilkugodzinną, ale kilkudniową. Dlaczego? Ponieważ była to wielka lekcja, nie tyle historii, ile wychowania obywatelskiego. Podejrzewam, że takiego przedmiotu nie ma w ogóle w programie nauczania szkół brytyjskich. Ale to co można było zobaczyć na ulicach i w telewizji z powodzeniem, a raczej z nawiązką, zastępuje kilkuletnią obywatelską edukację.
Jednym z elementów tej edukacji były widoczne stosy kwiatów składane w okolicy Pałacu Buckingham. Do samej bramy dostępu nie było, ale wszędzie gdzie najbliżej Pałacu można było dojść, składane były wiązanki kwiatów. Przy drzewach w parku, przy ogrodzeniach, na murkach. Tak po prostu.
Ludzie przychodzili z kwiatami i je składali, wcale nie na pokaz. I nie tylko kwiaty, dzieci towarzyszące rodzicom przynosiły napisane i namalowane przez siebie kondolencje, a właściwie jakieś serdeczności. Uroczystości skończyły się w poniedziałek, ale jeszcze we wtorek, kiedy sprzątano już miasto, widziałem wiele takich sytuacji. To, co wymaga szczególnego podkreślenia, bardzo często rodzicom towarzyszyły dzieci.
Jan Skowera