Strona głównaOgólnaArtykułyRepublikanizm czy Monarchizm?

Republikanizm czy Monarchizm?

Republikanizm czy Monarchizm?

Sukcesja tronu Zjednoczonego Królestwa i pokoleniowa zmiana monarchów w Belgii, Holandii oraz ostatnio zapowiadana w Hiszpanii, jak również wejście do Parlamentu Europejskiego czterech monarchistów z KNP stawia na nowo pytania o restytucję monarchii  jako alternatywę dla republiki w Polsce. Sukcesja, następcy tronu, książęta to brzmi nieco egzotycznie dla Polaków. Czy Polacy są „skazani” tylko na zainteresowanie innymi rodzinami panującymi? Czy też Polska posiada sukcesję tronu – istnieje jeden niepodważalny sukcesor, który może ubiegać się o koronę „Chrobrego” z dynastii Piastów, Jagiellonów i całej plejady monarchów elekcyjnych? Jeśli tak to, kto nim jest, jakie ma plany, czy robi coś, co tę sukcesję przybliża? Zanurzmy się teraźniejszości wynikającej z  przeszłości.

Barwni sukcesorzy

Wśród osób pretendujących do tronu Polski było i jest wiele barwnych postaci. Wszystkich można podzielić na dwie grupy – poważą i statyryczną. Do pierwszej należą członkowie europejskich rodzin panujących, bądź polskich rodów arystokratycznych, które panowały na tronie Królestwa Polski (i Wielkiego Księstwa Litewskiego – co nie jest bez znaczenia)  lub  są popularne wśród polskich monarchistów, których w Polsce jest niemało. Należy zatem wymienić dynastię Wettinów linię pretendentów do tronu Saksonii, Burbonów Sycylijskich, ród Bonapartych, inną linię Wettinów – Sachsen – Coburg – Gotha (Koburgów) panującą w Zjednoczonym Królestwie pod nazwą Windsorów. Wśród rodzimych pretendentów najpopularniejsi to hrabiowie Zamoyscy (w zasadzie ród prawie książęcy, aczkolwiek najsłynniejszy protoplasta rodu hetman i Wielki kanclerz Jan nie przyjął ofiarowanego mu tytułu książęcego), Czartoryscy skoligaceni z Burbonami, czy Radziwiłłowie. Wszystkie polskie rody mogą poszczycić się wieloma koligacjami z rodami królewskimi i najwyższą arystokracją europejską.

Drugą grupę „polskich sukcesorów” tworzą wszelkiej maści pretendenci o zabarwieniu humorystycznym czy satyrycznym. Plejadę otwiera Leszek Wierzchowski, samozwańczy Regent – Inicjator Polskiego Ruchu Monarchistycznego, który nadaje tytuły sprytnie naśladujące te autentyczne, arystokratyczne. Są także inni:  Karin Sobiewska używająca nazwiska Sobieska i mieniąca się potomkinią zwycięzcy spod Wiednia – samozwańcza księżna, czy hrabia Potocki, który otrzymał od samozwańczego Prezydenta na uchodźstwie Juliusza Nowiny – Sokolnickiego tytuł wielkiego mistrza Orderu Św. Stanisława. Są także tacy jak udający potomka Stanisława Leszczyńskiego (miał tylko córkę Marię – królową Francji, żonę Ludwika XV), czy działająca na wyspach brytyjskich autentyczna arystokratka, która twierdzi, że pochodzi od Stanisława III … Potockiego króla Polski, chociaż jest jedyną chyba osobą na świecie wierzącą w istnienie tego „monarchy”, który po prostu … nie istniał! W czasie II wojny światowej w Wielkiej Brytanii żył mieniący się królem Polski Władysław V (sic) Montalk – Potocki. Bynajmniej ciekawa i tragiczna postać, która zmarła w 1997 roku. Jeden zpierwszych, który na Zachodzie informował o Katyniu. Nawet słynna aktorka hollywoodzka Lelee Sobieski uparcie twierdzi, że pochodzi od zwycięzcy spod Wiednia. Istnieją inni mniej lub bardziej poważni „sukcesorzy” i tymi nie warto się zajmować. Jest natomiast zadane odpowiedzenie na pytanie czy Polska ma obecnie sukcesora prawnego swojego tronu, który może wysuwać uzasadnione (nie mylić z urojonymi) pretensję do sukcesji?

Elekcyjna czy dziedziczna?

Ostatnim monarchą dziedzicznym w Polsce była Jadwiga Andegaweńska, która zmarła w 1399 roku. Każdy monarcha z dynastii Jagiellonów był już elekcyjny. Wybierałą go Rada Karólewska, a że Koroniarze chcieli utrzymać związki z Wielkim Księstwem Litewskim, to zwyciężało prawo sukcesji niemal dziedziczenia. Tal było aż do 1572 roku, kiedy Zygmunt II August zmarł otwierając drogę do elekcji Viritim, czyli wolnej. Do 1791 roku Polska była monarchią elekcyjną, zaś Konstytucja 3 Maja stworzyła dopiero projekcję dziedziczenia tronu Czy zatem możemy uznać, że od tego momentu mamy jakiegoś sukcesora ligitymistycznego do tronu Polski?  Żadne państwo rozbiorowe, ani też żaden twór polityczny powstały między 1807 – 1918 nie miał charakteru pełnej legitymizacji i sukcesji wobec I Rzeczpospolitej, zatem nie mógł do niej nawiązywać. Istnieją jednak organizacje monarchistyczne, które dowodzą  że znalazły legitymizowanych, mających pełne i legalne prawo sukcesorów. Najpoważniejszym i najpopularniejszym jest tzw. Konfederacja Spiska, która uznaje taką osobę w księciu Marii Emanuelu Wetynie (sam książę chyba jednak w nią nie wierzy). I tą sukcesją należy się zająć, ponieważ zakłada ona „prawne” pretensje głowy rodziny Wettinów do tronu Polski i jest często wręcz narzucana jako właściwa Sukcesja Wettinów i argumenty podawane na stronie internetowej tej organizacji są niejasne i  przypisują legalność pretensji do tronu Królestwa Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego dynastii Wettinów. Należy krytycznie rozważyć podstawy prawne tego „prawa”,  chociażby dlatego, aby wyjaśnić to coraz większej rzeczy zwolenników restauracji monarchii w Polsce.

 Krótko o rodzie Wettinów

Dynastia Wettinów to jeden z najstarszych domów panujących w historii Europy. Wzmianki o niej na terenie Turyngii istniały  już w XI wieku.  W  XVI wieku dzieli się na dwie linie: ernestyńską (starszą) i albertyńską (młodszą). Podział wraz z godnością elektorską i tytułem Kürfurst von Sachsen był związany XVI – wiecznymi wojnami religijnymi w Rzeszy tzw. wojnami szmalkaldzkimi (pierwsza 1546 – 1547, i druga 1548 – 1552). Rzesza podzielona między zwolenników Marcina Lutra i Katolików wspieranych przez cesarza – w tamtym czasie Karola V Habsburga 1519 – 1558) stała się areną wojen, rzezi, najazdów. W konsekwencji starsza linia Wetynów vel Wettinów została pozbawiona tronu elektorskiego (zgodnie z tzw. Złotą Bullą z 1356 roku jednego z 7 elektorów Rzeszy, którzy wybierali władcę Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego). Zdrada głowy młodszej linii, nazywanego „Judaszem z Miśni” zaowocowała zamianą miejsc. Linia starsza została osadzona na niewielkich księstewkach Sachsen – Coburg – Gotha, Weimar, czy innych małych państwach podlegających dodatkowo podziałowi. Natomiast linia młodsza przejęła tron elektoratu Saksonii.

Polscy Wettinowie – czyli August II i August III

W latach 1697 – 1763 elektorzy Saksonii pochodzący z młodszej linii dynastii przejęli w mniejszościowych elekcjach tron Polski i Litwy. Fryderyk August I jako August II Mocny, zdołała swoją przegraną elekcję z księciem Franciszkiem Contim przekuć w zwycięstwo dzięki poparciu Rosji i Austrii. W wyniku tzw. III Wojny Północnej, pożegnał się z tronem w 1704 roku, gdy antykrólem został Stanisław Leszczyński, w 1706 roku zaakceptował to w wyniku przegranej bitwy pod Alranstaedt.  Odnowił swoje panowanie w 1709 – 1710, dzięki poparciu Piotra Wielkiego, który stał się jego nieoficjalnym protektorem. Wprawdzie August II próbował pozbyć się kurateli rosyjskiej, ale wojna domowa z lat 1715 – 1716 i „kompromis” wynegocjowany przez ambasadora Rosji w Rzeczpospolitej w 1717 roku doprowadza do klęski tego politycznego zamiaru. W 1733 roku zmarł August II, z problemami tj. wygraną Stanisława Leszczyńskiego, dopiero w 1735 – 1736 tron przejął August III, panując do 1763 roku. Niestety okres rządów tego monarchy to kompletne załamanie systemu politycznego Rzeczpospolitej. Na fali zmian i reform tzw. Sejmu Wielkiego z lat 1788 – 1791/2 sprawa sukcesji Wettinów powróciła.

A jednak Polacy kochali Sasów

Dynastia Wettinów została w Konstytucji 3 Maja tzw. Ustawie Rządowej naznaczona na dziedzicznych monarchów Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Artykuł VII Ustawy stanowił: […] (zachowano oryginalną pisownię treści dokumentu) Tron polski elekcyjnym przez familie mieć na zawsze chcemy i ustanawiamy. Doznane klęski bezkrólewiów peryodycznie rząd wywracających, powinność ubezpieczenia losu każdego mieszkańca ziemi polskiej, i zamknięcia na zawsze drogi wpływom mocarstw zagranicznych; pamięć świętości i szczęście ojczyzny naszej za czasów familij ciągle panujących; potrzeba odwrócenia od ambicyi tronu obcych i możnych Polaków zwrócenia do jednomyślnego wolności narodowej pielęgnowania; wskazały roztropności naszej oddanie tronu polskiego prawom następstwa. Stanowimy przeto, iż po życiu jakiego nam dobroć boska pozwoli, elektor dzisiejszy saski w Polsce królować będzie. Dynastya przyszłych królów polskich zacznie się na osobie Fryderyka Augusta, dzisiejszego elektora saskiego, które sukcesorom de lumbis z płci męzkiej tron polski przeznaczamy. Najstarszy syn króla panującego po ojcu na tron następować ma. Gdyby zaś dzisiejszy elektor saski nie miał potomstwa płci męzkiej, tedy mąż, przez elektora, za zgodą stanów zgromadzonych, córce jego dobrany, zaczynać ma linię następstwa w płci męzkiej do tronu polskiego. Dla tego Maryę Augustę Nepomucenę, córkę elektora, za infantkę polską deklarujemy: zachowując przy narodzie prawo, żadnej preskrypcyi podpadać nie mogące, wybrania do tronu drugiego domu po wygaśnieniu pierwszego.[1]

 Czy prawnie jest to sukcesja?

Na ten zapis prawa konstytucyjnego powołują się obecni współtwórcy stowarzyszenia Konfederacji Spiskiej i innych stwoarzyszeń monarchistycznych podtrzymując, ze „legalnym pretendentem do tronu (sic) Rzeczpospolitej” jest JKW Maria Emanuel von Sachsen lub jego młodszy brat Albert. Obecnie zresztą po śmierci obu i w wyniku rozłamu w samej rodzinie ta sukcesja dodatkowo się oddala. Poddajmy tę materię prawa konstytucyjnego krytyce i prześledźmy faktyczny los sukcesji tronu Polskiego w końcu XVIII wieku oraz w XIX i XX. [2]. Czy istotnie można uznać, że rodzina Wettinów ma prawo do legitymistycznego tronu Polski?

Artykuł VII Konstytucji 3 Maja wyraźnie stanowił, że dziedzicznym królem tronu polskiego (w domyśle polski oznacza tu Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie – Konstytucja 3 Maja jako zbiór trzech dokumentów tj. Ustawy o sejmikach, Ustawy o miastach królewskich i Ustawy Rządowej wprowadzała I RP jako państwo jednolite) po Stanisławie II Auguście zostanie Fryderyk August – elektor Saksonii z dynastii Wettinów. Tron miał być dziedziczny i specyficznie elekcyjny zarazem (wygaśnięcie dynastii powodowało elekcję nowej rodziny panującej i znów powrót  dziedziczenia). Otóż istotnie Fryderyk August III, elektor Saksonii w latach 1763 – 1806, król Saksonii w latach 1806 – 1827, książę Warszawski 1807 – 1815, miał dziedziczyć tron polski. Wyraźnie wnioskować to można z zapisu: […] „które sukcesorom de lumbis [3] z płci męzkiej tron polski przeznaczamy. Najstarszy syn króla panującego po ojcu na tron następować ma.”. Nie można powoływać się na ten zapis prawny, ponieważ jego zapis dalej formułuję istotę sukcesji w Polsce. Otóż tron może dziedziczyć tylko mężczyzna – syn elektora, w kolejności starszeństwa (tak jak w przypadku tzw. dziedziczenia salickiego – tylko mężczyźni). Elektor nie posiadał syna. Dla twórców tej konstytucji nie było to niespodzianką, wszak elektor posiadał w chwili jej zadeklarowania tylko 9 letnią córkę Marię Augustę Wettin (zresztą okazała się być jedynym dzieckiem tego monarchy), nazywaną „polską infantką”. Konstytucja tak ją nazywa – deklarując nowy algorytm sukcesji. Po spełnieniu warunku, że elektor Fryderyk August nie będzie posiadał męskiego potomka uruchomiony został w konstytucji 3 Maja „tryb awaryjny” sukcesji. Sam elektor – przyszły król Polski i wielki książę Litwy – władca Rzeczpospolitej wraz ze Stanami Zgromadzonymi, zatem Sejmem o charakterze konstytucyjnym (Stany Zgromadzone przypomnijmy uchwaliły faktycznie Ustawę Rządową tzw. Konstytucję 3 Maja) mieli ustalić męża dla infantki i ta para miała przejąć tron polski – kończąc unię personalną sasko – polską oraz początkując nową dynastię. Tak się nie stało. Dodatkowo chwiejny i zuależniając swoją sukcesję od wspólnej woli wszystkich trzech zaborców i nie uzyskawszy jej, Fryderyk August uchylił się od przejęcia dla siebie i dla swojej córki tronu z zgodzie z zapisem Konstytucji 3 Maja. I tutaj sukcesja Wettinów w zasadzie się kończy. Jednak ojcowie uchwalający Konstytucję przewidywali również taki stan w którym nawet „infantka polska” nie będzie monarchinią Polski. Zapis: „[…]Maryę Augustę Nepomucenę, córkę elektora, za infantkę polską deklarujemy: zachowując przy narodzie prawo, żadnej preskrypcyi podpadać nie mogące, wybrania do tronu drugiego domu po wygaśnieniu pierwszego”[…], wyraźnie wskazuje, że nic nie może wtedy ograniczać woli Suwerena, czyli Narodu – w tym wypadku narodu politycznego, czyli szlachty Rzeczpospolitej i warują sobie prawo (żadnej proskrypcji[4]) do wolności wyboru nowej dynastii. I tutaj objawia się nam szczególna konstrukcja tronu Polski. On był dziedziczny, ale kiedy elektor nie posiadałby syna. otwierała się możliwość powołania na tron nowego domu panującego. Jednak z powodów tragicznego końca Rzeczpospolitej tak się nie stało. Maria Augusta Nepumocena nigdy nie wysyła za mąż,  zmarła w 14 marca 1863 roku w czasie powstania styczniowego. Żaden parlament okresu od 1815 roku, aż do powstania styczniowego takiego problemu nawet nie postawił.

Legitymizm czasów zaborów

W tej sytuacji można uznać, że z chwilą upadku państwa, czyli w 1795 roku i abdykacji Stanisława Augusta kończy się jakiekolwiek powoływanie na Konstytucję 3 Maja w polskiej sukcesji. Od 1795 roku tron zgodnie z literą konstytucji wakował. Przypomnijmy, że Napoleon Bonaparte uznał abdykację Stanisława Augusta, kiedy tworzono Księstwo Warszawskie. Realnie zatem Polacy mogli uznawać swoją infantkę za Królową Polski In Spe (czyli, w przyszłości spodziewany lub w nadziei), tylko do 1863 roku. Po jej śmierci wszelkie pretensje związane z sukcesją do polskiego tronu są bezpodstawne.

Analizując sytuację po rozbiorach można skupić się na reaktywowanej władzy polskiej lub quasi polskiej, która na przestrzeni lat 1796 – 1918 próbowała reaktywować władzę monarchiczną i jej stosunek do dynastii Wettinów. W 1806 roku Napoleon w tzw. I wojnie Polskiej rozbił armię pruską, zaś w kampanii z 1807 roku pod Iławą Pruską i Frydlandem zniszczył wojska rosyjskie. Pokój z Tylży z 1807 roku ustanawia twór polityczny zwany Księstwem Warszawskim. Czy było to państwo sukcesyjne wobec I Rzeczpospolitej i jej spuścizny konstytucyjnej? Nie – świadectwem tego jest uznanie abdykacji Stanisława Augusta Poniatowskiego i rezygnacja z nazwy Królestwo Polskie, a zatem potwierdzenie układu z Petersburga z 1797 roku. W oktrojowanej konstytucji Księstwa Warszawskiego z 22 lipca 1807 roku, nadanej w Dreźnie dla nowego monarchy – świeżo upieczonego króla Saksonii Fryderyka Augusta znów znalazła się formuła unii sasko – polskiej. Charakterystycznym dla tego dokumentu było połączenie dwóch idei: francuskiej – wspólnej dla Europy napoleońskiej silnej władzy wykonawczej i jej przewagi nad ustawodawczą oraz połączenia z nią polskiej tradycji konstytucyjnej. W tytule III tejże konstytucji, art. 5 – 10 znajduje się zwięzła charakterystyka władzy monarszej, a nade wszystko sukcesji.[5] Zawiera się ona w zwięzłej formule – porządek dziedziczenia tronu Księstwa Warszawskiego został związany z sukcesją Królestwa Saksonii. Dosłownie artykuł 5 brzmi: „Korona książęca warszawska jest dziedziczną w osobie króla saskiego, jego potomków, dziedziców i następców, podług porządku następstwa ustanowionego w domu saski.”. Zatem każda następna osoba będąca potomkiem, lub dziedzicem np. brat, byłby również Księciem Warszawskim. Istotnie stało się tak w osobie króla Antoniego – gdyż dziedziczenie tronu saskiego jest wybitnie oparte na prawie salickim, gdzie wykluczone są od dziedziczenia kobiety – córki władcy, na rzecz np. bocznych linii. Mamy tutaj dwa problemy. Pierwszy jest taki, że Księstwo Warszawskie nie może być uważane za państwo sukcesyjne I Rzeczpospolitej. Drugim jest to, że doszło do kolizji zapisu Konstytucji 3 Maja z zapisem Konstytucji Księstwa Warszawskiego oraz przebiegiem wydarzeń. Zatem król Saksonii – następca Fryderyka Augusta mógł nim być w Księstwie Warszawskim, zgodnie z literą prawa, ale nie zgodnie z literą Konstytucji 3 Maja, która zupełnie inaczej kształtowała sukcesję. Wprawdzie polscy uciekinierzy po 1815 roku nadal marzyli o odbudowie państwa, ale coraz mniej poważnie traktowano Saksonię jako potencjalną platformę odbudowy. Warto zwrócić uwagę na to, że Królestwo Saksonii zostało terytorialnie okaleczone przez Królestwo Prus w postanowieniach tzw. Kongresu Wiedeńskiego. Polacy wiedzieli, że sam Fryderyk August jest potomkiem znakomitego rodu polskiego Sobieskich.[6] Jednak blask Saksończyka zaczął topnieć.

 Wyścig z dynastią Romanowów

  W 1815 roku restytuowano tzw. Królestwo Kongresowe związane unią o charakterze personalnym (właściwie realnym) z Rosją poprzez dynastię Romanow – Holstein – Gottrop w osobie Aleksandra I cara Rosji i Imperatora Wszechrusi. Z punktu widzenia prawa sukcesja korony Królestwa Polskiego (lecz tylko tego tytułu i ograniczonego terytorialnie królestwa Kongresowego – zatem trudno mówić tutaj o sukcesji wobec I Rzeczpospolitej) przeszła na dom Romanowów (gdyby car odbudował w pełni niemal Królestwo Polskie – jak zapowiadał, wtedy można mówić o legalności wobec Rzeczpospolitej). Wielu Polaków nie uznawało tego tytułu jako sukcesyjnego wobec przedrozbiorowego państwa. Jednak prawo znaczy prawo. W styczniu 1831 roku, na posiedzeniu Sejmu Królestwa Polskiego w czasie Powstania Listopadowego na wniosek Juliana Ursyna Niemcewicza uchwalił detronizację dynastii Romanowów i samego cara Mikołaja I Romanowa.[7] Niestety ten sam Sejm nie zdobył się na jakikolwiek gest sympatii wobec żyjącej przecież jeszcze „Infantki polskiej”, którą tak nazywano przez życzliwość i siłę tradycji. Tym samym otwiera się okres monarchii konstytucyjnej opartej na Konstytucji Królestwa Polskiego z 27 listopada 1815 roku, lecz bez monarchy. Do listopada 1831 roku, kiedy ostatni raz obraduje Sejm można mówić o wakującym tronie Królestwa Polskiego.

Król na wygnaniu?

Powstanie upadło w 1831 roku. Jego pięknym memento jest powołanie nieznanego dziś Orderu Gwiazdy Wytrwałości. Zaczął się okres tzw. Wielkiej Emigracji. I znów pojawiły się marzenia Polaków o odbudowie Polski. Przyszłym królem in Spe jak nazywano go na wygnaniu miał zostać książę Adam Jerzy Czartoryski, Prezes Rządu Narodowego, minister spraw zagranicznych Imperium Rosyjskiego, twórca tzw. Hotelu Lambert (oczywiście wprawiało to w uśmiech i pogardę republikanów z Towarzystwa Demokratycznego Polskiego). Tym samym upadła idea i sukcesja dynastii Wettinów w sprawie polskiego tronu.

Przypomnijmy sukcesja ta nawet się prawnie nie zaczęła, ponieważ Fryderyk August I odmówił sukcesji w 1791 roku w zgodzie z literą prawa Konstytucji 3 Maja. Tym samym dokument ten gwarantował Sejmowi, jako najwyższej władzy w Polsce możliwość obioru monarchy, który zapoczątkuje nowa dynastię. Nigdy z tego prawa polskie gremia nie skorzystały w czasie Powstania Listopadowego, ani po nim ponieważ wśród społeczeństwa zwyciężyły idee republikańskie, które są widoczne chociażby w krótkim epizodzie działalności Rządu Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej z 1846 roku w czasie rewolty krakowskiej, czy później w czasie działania władz powstańczych Powstania Styczniowego, które zadeklarowały republikański charakter władz od samego początku.

Ostatnia szansa na króla

W czasie I wojny światowej Cesarstwo Niemiec i Cesarsko – Królewski Austro – Węgry zadeklarowały tzw. Aktem 5 Listopada powstanie Królestwa Polskiego. Ta efemeryda państwowości „polskiej” wpisywała się w niemiecki projekt tzw. Mitteleuropa, gdzie Cesarstwo Niemiec (II Rzesza) dominuje nad państwami środkowej Europy, które stanowią bufor miedzy Niemcami a Rosją. Oczywiście żadne z tych „państw” nie było i nie miało być suwerennymi, zaś ich polityka zagraniczna miała zostać podporządkowana II Rzeszy. W 1917 roku powołano nawet Radę Regencyjną w trójosobowym składzie „zastępcę” monarchy Królestwa Polskiego w osobach: kardynała arcybiskupa Aleksandra Kakowskiego, księcia Zdzisława Lubomirskiego oraz hrabiego Ostrowskiego. Mówiono o desygnowaniu kilku książąt niemieckich na tron tego państewka, wreszcie sytuacja się zmieniła i sam wir historii obalił monarchię Hohenzollernów ledwie dwa dni przed rozejmem kończącym I wojnę światową w Compiegne. Tego samego dnia tj. 11 listopada Rada Regencyjna przekazała władzę  nad wojskiem polskim (Polnische Wehrmacht) brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu któremu trzy dni później oddano władzę polityczną.  I właśnie ten okres – od 14 listopada do 22 listopada 1918 roku jest ostatnim tchnieniem monarchii w Polsce. Józef Piłsudski przejął władzę jako Regent Królestwa Polskiego i Naczelny Wódz i sprawował swój urząd do 22 listopada 1918 roku. W tym dniu został wydany dekret Naczelnego Dowódcy Józefa Piłsudskiego w którym zdecydował on o republikańskim charakterze Polski i przyjął tytuł Naczelnika Państwa.[8] Formalnie od 14 do 22 listopada Polska była monarchią po raz ostatni. Tym samym 11 listopada świętujemy Dzień Niepodległości monarchii – Królestwa Polskiego!

 Epilog

 Czy zatem dynastia Wettinów – dziś jedna z najpotężniejszych europejskich rodzin panujących, w Zjednoczonym Królestwie od 1901 roku pod nazwą Windsor (od 1917 roku pod nazwą Windsor, wcześniej w latach 1901 – 1917 pod nazwą Koburgów) do dziś, czy Królestwie Belgii od 1831 roku aż do dziś oraz do 1946 roku w Carstwie Bułgarii, może dołożyć do kolekcji kolejna koronę – Polską? Nie, bezwzględnie prawnie nie istnieje sukcesja dynastii Wettinów do tronu Polskiego, ani żadnej innej rodziny panującej. Powoływanie się kogokolwiek na takie pretensje można prawnie i historycznie podważyć i przeprowadzić krytyczną analizę ich podstaw. Reasumując  istnieje polski legitymizm, ale nie istnieje legalny monarcha, sukcesor – pretendent,
a usilne starania jednej z organizacji monarchistycznej do uznania zupełnie nieprawnych, nie uzasadnionych pretensji ośmiesza raczej ideę restytucji monarchii. Nie istnieje również żadna legitymistyczna sukcesja dynastii Romanow – Holstein – Gottrop, ponieważ dynastia ta została w 1831 roku zdetronizowana, zaś ostatecznie swoje nielegalne posiadanie przekreśliła aktem abdykacji Michała II Romanowa w 1917 roku, ostatniego wbrew powszechnej opinii cara Rosji.[9] Z drugiej strony ile osób w Polsce wie, że świętując Dzień Niepodległości 11 listopada każdego roku, składamy hołd polskiej monarchii i jej ostatniemu Regentowi Józefowi Piłsudskiemu?

Z pragmatycznych powodów dziś pytanie o restaurację monarchii staje się zupełnie poważną propozycją skierowaną do społeczeństwa zmęczonego igrzyskami walki o prezydenturę. Kto wie, może za kilka lub kilkanaście lat również będziemy mieli swoją „pierwszą Rodzinę Królewską” i będziemy przeżywać rozterki podobne do Brytyjczyków, Australijczyków, Kanadyjczyków, czy Belgów,  Szwedów i wielu innych monarchii europejskich?  Jednak nikt do sukcesji nie ma praw, a zatem przewagi nad innymi. Istnieje jednak quasi-sukcesja która wprawiłaby w osłupienie najbardziej zagorzałych zwolenników monarchii w Polsce. Tak nieoczekiwana, że … ale to już zupełnie inna opowieść. Posumuję dość oryginalnie – akurat Polacy mogą łączyć monarchizm z republikanizmem.
Tomasz Jaskóła

* Tomasz Jaskóła jest posłem ziemi częstochowskiej, członkiem klubu parlamentarnego KUKIZ’15 (Red.)

 

[1] Tytuł Króla Polski w pełni może być wywnioskowany ze strony tytułowej Ustawy Rządowej z 3 maja 1791 roku, co następuje: „Stanisław August, z bożej łaski i woli narodu król polski, wielki książę Litewski, Ruski, Pruski, Mazowiecki, Żmudzki, Kijowski, Wołyński, Podolski, Podlaski, Inflancki, Smoleński, Siewierski i Czernichowski wraz z Stanami Skonfederowanymi w liczbie podwójnej Naród Polski reprezentującemi (pisownia oryginalna).

[2] Innym problemem jest samo uznanie przez Konfederację Spiską tytułu: pretendentem do tronu Rzeczpospolitej. Nigdy takie tytułu nie było! Władca Rzeczpospolitej to król Polski, Wielki Książę Litwy, etc. Obecnie zaś Litwa ma sukcesora, czyli sukcesorów narzuconego przez Niemców w ramach planu Mitteleuropa króla Mendoga II, czyli księcia Wilhelma Karol Urach z morganatycznej linii książąt Wirtembergii. Jego matka była prawowitą, aczkolwiek pozbawioną praw do tronu księżniczką z rodu Grimaldii panującej w Księstwie Monaco.

[3] Dosłownie de lumbis znaczy z języka łacińskiego „z lędźwi”, czyli prawego pochodzenia z łoża oficjalnego i uznanego małżeństwa.

[4] Proskrypcyi, czyli preksrypacja, a zatem w języku prawniczym ograniczenie. W materii Konstytucji w artykule VII zostało przekazane zastrzeżenie, że żadne ograniczenie stosowane być nie może. Zatem elektor nie posiadał żadnych praw dziedzicznych, jeśli nie spłodził syna.

[5] Treść fragmentu konstytucji Księstwa Warszawskiego, Tytuł II. O rządzie.

Art. 5.
Korona książęca warszawska jest dziedziczną w osobie króla saskiego, jego potomków, dziedziców i następców, podług porządku następstwa ustanowionego w domu saskim.

Art. 6.
Rząd jest w osobie króla. On sprawuje w całej swojej zupełności urzędowania władzy wykonawczej. Przy nim jest praw początkowanie.

Art. 7.
Król może zlać na wicekróla część swojej władzy, której jemu samemu przez siebie sprawować nie będzie się podobało.

Art. 8.
Jeżeli królowi nie podoba się mianować wicekróla, mianuje prezesa rady ministrów.
W tym przypadku interesy rozmaitych ministrów będą roztrząsane w tej radzie dla przedstawienia ich królowi do potwierdzenia.

Art. 9.
Król zwołuje, odracza i wyznacza dzień na zgromadzenie głównego sejmu. Zwołuje także sejmiki, czyli zgromadzenia powiatowe, i zgromadzenia gminne. Prezyduje w senacie, gdy to przyzwoitym osądzi.

Art. 10.
Dobra korony książęcej składają się naprzód: z rocznego dochodu, wynoszącego siedem milionów zł polskich, przez połowę w dobrach królewskich, a przez połowę w gotowiźnie ze skarbu publicznego, po wtóre: z pałacu królewskiego w Warszawie i Pałacu Saskiego.

[6] Matka Fryderyka Augusta I Wettina to Maria Antonina Wittelsbach (1724-1780), która była córką cesarza Karola VII Wittelsbach, który był synem Teresy Kunegundy Sobieskiej, córki Króla Polski i Wielkiego Księcia Litwy, etc. Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery d’Arquien. Zatem Fryderyk August I był praprawnukiem Jana III Sobieskiego.

[7] Tekst uchwały Sejmu z 25 stycznia 1831 roku, zredagowana przez Juliana Ursyna Niemcewicza: Działo się na posiedzeniu połączonych Izb Sejmowych dnia 25 stycznia 1831 r. w Warszawie.

Najświętsze i najuroczystsze umowy o tyle są nienaruszalne, o ile wiernie są dotrzymywane przez obie strony. Długie cierpienia nasze znane są całemu światu. Przysięgą poręczone przez dwu panujących, a pogwałcone tylekroć swobody – nawzajem i naród polski od wierności wobec dzisiejszego panującego uwalniają. Wyrzeczone na koniec przez samego Mikołaja słowa, że pierwszy ze strony naszej wystrzał stanie się na zawsze hasłem zatracenia Polski, odejmując nam wszelką nadzieję sprostowania naszych krzywd, nie zostawiają jak rozpacz szlachetną.

Naród zatem polski, na sejmie zebrany, oświadcza: iż jest niepodległym ludem i że ma prawo temu koronę polską oddać, którego godnym jej uzna, po którym z pewnością będzie się mógł spodziewać, iż mu zaprzysiężonej wiary i zaprzysiężonych swobód święcie i bez uszczerbku dochowa.

[8] Na podstawie dekretu z 14 listopada 1918 roku przedłożył mi p. Prezydent Ministrów uchwalony przez Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej projekt utworzenia Najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej aż do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego.

Zatwierdzając przedłożony mi projekt, stanowię, co następuje:

Art. 1 Obejmuję, jako Tymczasowy Naczelnik Państwa, Najwyższą Władzę Republiki Polskiej i będę ją sprawował aż do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego.

Art. 2. Rząd Republiki Polskiej stanowią mianowani przezemnie i odpowiedzialni przedemną, aż do zebrania się Sejmu, Prezydent Ministrów i Ministrowie.

Art.3. Projekty ustawodawcze uchwalone przez Radę Ministrów ulegają mojemu zatwierdzeniu i uzyskują moc obowiązującą, o ile sama ustawa inaczej nie stanowi, z chwilą ogłoszenia w Dzienniku Praw Państwa Polskiego; tracą one moc obowiązującą, o ile nie będą przedstawione na pierwszym posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego do jego zatwierdzenia.

Art.4. Akty rządowe kontrasygnuje Prezydent Ministrów.

Art.5. Sądy wydają wyroki w imieniu Republiki Polskiej.

Art.6. Wszyscy urzędnicy Państwa Polskiego składają przysięgę na wierność Republice Polskiej według ustalić się mającej przez Radę Ministrów roty.

Art.7. Mianowanie wyższych urzędników państwowych, zastrzeżone w myśl przepisów dotychczasowych Głowie Państwa, wychodzić będzie ode mnie, na propozycję Prezydenta Ministrów i właściwego Ministra.

Art.8. Budżet Republiki Polskiej na pierwszy okres budżetowy uchwali Rząd i przedłoży mi do zatwierdzenia.

Dan w Warszawie, dnia 22 listopada 1918 roku.

[9] Sukcesja tronu Rosji w 1917 przebiegała następująco: car Mikołaj II Romanow podpisał akt abdykacji na rzecz swego syna Aleksego 15 marca 1917 roku, jednak kilka godzin później zmuszono go do podpisania drugiej abdykacji, również w imieniu syna. Tym samym sukcesorem korony carskiej i tytułu Króla Polski (już nieprawnie posiadanego) stał się młodszy brat Mikołaja II – wielki książę Michał, który „panował” kilkanaście godzin i podpisał abdykację, tym samym kończąc panowanie dynastii Romanow – Holstein – Gottrop w Rosji.

 

 

Najnowszy komentarz

  • wszystko co zostało napisane to sa skutki historyczne od momentu ustanowienia wybierania króla droga elekcyjna i to jest moment od kiedy w rzeczywistości przestało istnieć samodzielne państwo polskie , wszystkie opisane prawa ustanowione od tego momentu nie były prawem ustanowionym przez ludzi o korzeniach polskich a jedynie obłudą zakłamaniem narodu bo wpływ na ustanawianie tych praw mieli agenci rożnych krajów którzy dzięki elekcyjności mieli 99% wpływ na ustanawianie prawa poprzez rożne metody finansowe siłowe dyplomatyczne rodzinne itd .
    Pisanie przez ludzi w /w artykułów w takiej formie treści określa autora i jego poglądy na zagadnienie które próbuje wyjaśnić z własnego punktu widzenia ale nie z rzeczywistej prawdy .
    1-jako człowiek o polskich korzeniach powinien wyjaśnić historycznie komu i dlaczego i kto finansował zniszczenie potęgi państwa Polskiego zdając sobie sprawę ze ustanowienie elekcyjności to wszczepienie raka do zdrowego organizmu
    2-jawny sarkazm niedocenianie inteligencji Polaków – rozważania przynależności polskiego tronu rodom bez polskich korzeni to jet udowadnianie na sile np dla złodzieja co ukradł akt wlasnosci domu i go sprzedał i ze złodziej był właścicielem domu tak to robili i robią komuniści i ludzie o lewicowych poglądach – historyk który to robi niema korzeni polskich i uważa ze Polacy to idioci którym można wciskać ciemnotę- tak to robili jawnie od 1945 r-myli się bardzo
    3 -Monako monarchia od 1300 lat dlaczego żaden z autorów nie idzie w myśleniu w tym pozytywnym aspekcie a jedynie skupia się na kłamliwych oszczerczych skutkach rozpadu monarchii w Polsce -DLATEGO ZE ŻADEN NIEMA KORZENI POLSKICH -bo na własną matkę się nie pluje lecz ja usprawiedliwia przyczynami skutków

zostaw komentarz