Zwykle jest tak, że organizm jakiegokolwiek rodzaju nie może funkcjonować poprawnie bez głowy. Empirycznie można tego doświadczyć oprawiając kurę. Po odcięciu głowy, jej kończyny mogą być jeszcze przez pewien czas aktywne (są niezależne od mózgu, w tym wypadku) jednak organizmu nie stać już na prawdziwą egzystencję tylko dogorywanie. Załóżmy, że jest w stanie funkcjonować przez dosyć długi czas organizm bez głowy. Nie może zatem samodzielnie myśleć, nie może też widzieć, ani słyszeć nie czuje również smaku. Potrafi jedynie uciekać i czuć (fizykalnie).
Takim organizmem jest Naród. Potrzebuje mieć głowy, naturalnego elementu swojej budowy, który odpowiada właśnie za myślenie i patrzenie za cały organizm. Oczywiście głową Narodu jest elita narodu, a więc swoisty układ między intelektualistami a arystokratami. Ci pierwsi, są jednak zawsze wytworem swoich czasów, ulegającym wpływom i ideom epoki, często są również nieszczególnie majętni dzięki czemu bardziej podatni na przekupstwo. Dlatego właśnie nad inteligencją stoi arystokracja. Ten układ jest najbardziej skuteczny. Arystokracja, z zasady niechętna nowym ideą jest zawsze skupiona wokół tradycyjnego poczucia obowiązku i moralności. Dla arystokracji zawsze sposoby dojścia do celu są ważniejsze niż cel sam w sobie, dzięki czemu jako grupa nie jest podatna na idee rewolucyjne. Jednocześnie, jako element społeczny zawsze związany z prywatnym sektorem gospodarki, opowiadają się za wolnym rynkiem, jak najmniej kontrolowanym przez państwo.
Tragedia naszego kraju polega właśnie na tym, że nam głowę odcięto. Na życzenie rzecz jasna, bowiem: pakt Ribbentrop-Mołotow (zamiast Ribbentrop-Beck) na własne życzenie, brak kapitulacji na własne życzenie, pakt Sikorski-Stalin (zamiast Ribbentrop-Radziwiłł) na własne życzenie, akcja Burza i powstanie warszawskie (zamiast ograniczania strat) na własne życzenie. Pare razy los zerkał w stronę Polski, w ostatniej wojnie jednak Polska zawsze się odwracała. Niestety, Polska wybierając pomiędzy dwoma szatanami wybrała ZSSR i to był wybór katastrofalny. III Rzesza, choć była systemem równie straszliwym, była w stanie zaoferować nam (przez pewien czas) liberalną okupacje na wzór Francji i utworzenie wpółsuwerennego państwa. Ustałyby więc prześladowania na masową skale, a władzę wzięliby Polacy, zastępując sadystów w czarnych mundurach. Od tego czy tak się stanie zależał los naszej arystokracji, bowiem ona mogła przetrwać wyłącznie jeśli żołnierz sowiecki nie wkroczy do jej gospodarstwa. Niestety, błędy polskiej polityki podpisały na naszą arystokracje i co bardziej patriotycznie nastawioną inteligencje wyrok śmierci.
Jakże nam dziś brakuje arystokracji! Zamiast polityków wywodzących się z rodów kierujących losami Narodu i państwa od XVIw. i majętnych, mamy bandę degeneratów, których głównym celem jest dorwanie się do koryta i siedzenie przy nim jak najdłużej by doić pieniądze z podatników. Zamiast realizmu w polityce, który od lat cechował arystokracje (choćby Adam Jerzy Czartoryski, czy Janusz Radziwiłł) mamy dziś podbijanie patriotycznego bębenka i granie na uczuciach Polaków. Zamiast wielkiej kultury osobistej oraz takiegoż honoru, mamy chamstwo godne bolszewickich komisarzy, objawiające się choćby w felernej podróży lotniczej posła Hofmana z PiS, czy dłubaniu w nosie przed kamerami Prezydenta RP…
Wszelkie przymioty, których dziś tak łakniemy, którymi powinni kierować się nasi przywódcy, zawsze były określnikami arystokracji, czy szerzej ziemiaństwa. Przez brak dworu królewskiego implikującego poniekąd istnienie dworów ziemian, upadają obyczaje i liberalizuje się moralność. Upadł już tradycyjny etos polityka, upadł również definitywnie tradycyjny charakter rodziny i takież wychowywanie potomków. Na potęgę zdegenerowana po wojnie inteligencja teraz zamieniając protektora ze wschodniego na zachodniego, nareszcie zdobyła „rząd dusz” żerując na polskim umiłowaniu zgniłych zachodnich demokracji. Kultura polska gnije i smród jej niesie się ku uciesze ideowych potomków Gramci’ego po całym świecie. W chwili gdy piszę te słowa Polska znów gubi swoją wielką historyczną szansę. Chaos na Ukrainie sprawia, że nasi rolnicy mogliby przejąć rynki zbożowe okupowane do tej pory przez Ukraińców; kolonizacja Europy Zachodniej przez Arabów i Murzynów sprawia, że to my moglibyśmy odradzać cywilizacje europejską i eksportować ją poza nasze granice; kryzys gospodarczy Zachodu jest szansą byśmy to my zdominowali gospodarczo kontynent. Olbrzymią szansą jest również wycofanie się większości agentur amerykańskich z naszego regionu.
Odpowiednie reformy gospodarcze i ustrojowe pozwoliłyby nam wykorzystać tę szansę. Ja wiem jednak, ze nie pozwolą, bo żadne środowisko zasiadające obecnie w Parlamencie nie jest tym zainteresowane.
Michał Gniadek-Zieliński
PS. Zapraszam na Facebook: Michał Gniadek-Zieliński na Fejsbuku