Całkiem niedawno na niniejszym portalu pojawiła się wspaniała wizja zjednoczonego narodu pod
sztandarem koronowanej głowy – króla Polski. Nie ukrywam – piękna to wizja i szczerze
chciałbym: „aby była już od jutra”. Niestety realia są takie, że mamy już dużo wyższą rangą osobę,
pod której płaszcz możemy się skryć niezależnie od podziałów politycznych. I mimo to trwa w
naszym państwie wojna.
Rzecz jasna ta szczególna Królowa nie raz już prowadziła – niczym hetman wojsko – nasze serca,
umysły, dusze, rodziny, szczególnie w ostatnim stuleciu, pod sowieckim okupantem. Osoba dużo
bardziej godna tego, aby zasiadać na tronie niż jakikolwiek inny człowiek. Choćby nie wiadomo
jakby się starał pretendent, nigdy nie przysłuży się, ani nie wsławi, tak jak Ona. Nigdy nie było ani
nie będzie większej monarchini niż Królowa Polski, którym to tytułem mamy zaszczyt zwracać się
do Maryi, Matki Boga i tej która jako jedyna została poczęta bez grzechu.
I właśnie Ona – Jasnogórska Pani – w tym wieku prawdopodobnie codziennie jest obiektem aktów
nienawiści – co media zwą – „sztuką”, „performancem”. Jest opluwana i obrażana. Mimo, że dzięki
Niej właśnie możemy się cieszyć z tego, że nasze państwo i nasz naród jeszcze istnieją. I nawet
najbardziej zatwardziały ateista musi przyznać, że w chwilach największych naszych klęsk w
historii, jako ostatniego ratunku chwytali się dłoni Maryi. Skoro więc Jej imię nie jest szanowane,
skąd pewność, że człowiek taki jak my, a do tego „sztucznie” w warunkach demokracji liberalnej
wyniesiony ponad obywateli, miałby podołać wyzwaniu zjednoczenia Polaków?
Boję się, że jeśli nie Ona, to nikt z żyjących nie da rady zebrać całego naszego Narodu i tchnąć weń
jednego ducha. Uznajmy więc Królową, dar od Pana Boga, która sama nas sobie upodobała Ją
nieśmy na sztandarach i Jej składajmy hołd. A Ona wyraźnie wskazuje kierunek i zwrot, jaki mamy
obrać – a nieme złote cielce zachodu, zakrywające twarz przed zepsuciem moralnym i tylko ładnie
wyglądające, są w tym względzie najgorszą możliwą drogą do naśladowania.
Jestem przekonany, że bezkrytyczne oglądanie się na zachód i ich pluszowe korony – a nawet
zazdroszczenie jakby było czego – zostało wystarczająco obśmiane już w „Panu Tadeuszu” przez
Mickiewicza – nigdy nikomu na dłuższą metę nie wyszło na zdrowie małpowanie innych.
Musimy pamiętać, że idea monarchiczna zawiera w sobie zawsze ten transcendentny element,
przekonanie że istnieje wyższy ład, który w sposób niedoskonały – z powodów ułomności natury
ludzkiej – próbujemy tylko odwzorować. Monarchia ma być ucieleśnieniem dobra, prawdy i piękna
– jej podróbka z wydmuchaną treścią a zewnętrznie kiczem, z całą masą cekinów i świecidełek(a to
właśnie opis tego, co uchowało się na zachodzie) przypomina nasze wielkanocne wydmuszki
składane w stroikach świątecznych.
Jeśli więc jest potrzebny monarcha od zaraz ku jedności narodu – to my już mamy koronowaną
wręcz Panią, która perfekcyjnie Polskę i naszych rodaków jednoczy. Jeśli zaś chcemy ustroju
monarchicznego w naszym państwie skupmy się na prawdziwej, a nie sztucznej.
Michał Nowakowski