Zmorą zwolenników kulturalnych spotkań i dyskusji jest brak czwartego do brydża. W latach mojej młodości, tej pełnej, już bez ścisłego nadzoru rodziców, to znaczy w czasie studiów, najpopularniejszą rozrywką był brydż i kluby studenckie. We Wrocławiu było ich takie multum, że nie odważę się ich teraz wymieniać, aby któregoś nie pominąć.
Gdy kończyła się sesja egzaminacyjna – największa uciążliwość studiów, zaczynała się sesja brydżowa – ta przyjemniejsza strona nauki.
Wykonaliśmy powinności pokoleniowe, przybyło lat i wolnego czasu, ale nawyki pozostały. Akademik miał tę przewagę nad wygodną willą lub apartamentem, że łatwiej było znaleźć tego czwartego.
Te wici, wypuszczone w okolice Wrocławia, mają zachęcić, jednych do wspomnień starych dobrych czasów, a innych do miłego spędzenia wieczoru. Wiek, płeć, kolor skóry nie odgrywają roli, liczy się udana licytacja.
Kontakt: biuro@monarchia.info.pl