Bardzo ciekawym zagadnieniem jest czy, w wypadku odnowienia monarchii w Polsce, społeczeństwo polskie byłoby w stanie zaakceptować na swoim tronie kogoś, kto nie wywodziłby się z narodu polskiego. Poczucie świadomości narodowej wśród Polaków jest przecież bardzo rozwinięte. Z drugiej strony często powtarzanym frazesem jest, że „monarchia nie ma narodowości”. Oznacza to, że król lub monarcha nie musi wywodzić się z żadnej grupy narodowej, nad którą panuje. Całkiem jasne wydaje się to, jeśli zwrócimy uwagę, że koncepcja monarchii jest starsza niż sama idea narodu. W dziejach świata nikomu nie przeszkadzało, że wywodząca się z francuskiego rodu Kapetyngów dynastia Burbonów panowała w Hiszpanii, Neapolu z Sycylią, Parmie, Luksemburgu i oczywiście we Francji. Nikt też nie widział nic złego w fakcie, że w Świętym Cesarstwie Rzymskim, Czechach, Hiszpanii, Portugalii, Burgundii, na Węgrzech, w Siedmiogrodzie i w Niderlandach rządził ród Habsburgów, wywodzący się przecież z terenów z Aargau w obecnej Szwajcarii.
W czasach obecnych również można znaleźć przykłady ilustrujące tezę, że monarchia jest czymś stającym ponad podziałami narodowymi. Żeby daleko nie szukać wystarczy spojrzeć na Wielką Brytanię. Królująca tam Jej Wysokość Elżbieta II wywodzi się z rodu Windsorów, który to stosunkowo niedawni zmienił nazwę, a wcześniej nazywał się Sachsen-Coburg-Gotha. Jest to ród niemiecki będący kontynuacją władających w pewnym momencie Polską, Wettinów. Natomiast jej małżonek, Filip, książę Edynburga, urodził się w Grecji, a pochodzi z duńskiego rodu Schleswig-Holstein-Sonderburg-Glücksburg.
Tradycją powoływania polskich królów elekcyjnych, jak się zdaje, było to, że elektorzy nie zważali zbytnio na pochodzenie etniczne przyszłego władcy, ale na to, by pochodził z rodu jak najbardziej skoligaconego z innymi rodami monarszymi w Europie. Nie da się ukryć, że jest to cecha, którą spełniać powinien każdy monarcha, również ten, być może, w przyszłości powołany na tron polski. Wydawałoby się, że w takim przypadku jest to aspekt o wiele ważniejszy niż przynależność narodowa. Ale czy społeczność o silnie rozwiniętej świadomości narodowej, jak na przykład Polacy, jest w stanie zaakceptować króla pochodzącego z innego narodu?
Zaciekawiony tym tematem postanowiłem przeprowadzić niewielką sondę na funkcjonującym w ramach portalu Facebook profilu „Towarzystwo Monarchistyczne.” W badaniu udział wzięło 103 monarchistów. Postawione im pytanie brzmiało: „Czy przeszkadzałoby Ci gdyby przyszły król Polski nie był Polakiem?” Odpowiedź twierdzącą udzieliło zaledwie 23 badanych, a nic złego w takiej sytuacji nie widziałoby aż 90 ankietowanych. Świadczyć to może, że idea monarchii „nie posiadającej narodowości” jest wśród polskich monarchistów obecna i żywa.
W uwagach do swojej odpowiedzi dość często osoby badane zaznaczały, że są w stanie zaakceptować obcokrajowca na tronie pod warunkiem, że nie będzie to Niemiec. Jest to o tyle ciekawe, że do niedawna całkiem dobrym kandydatem na pretendenta do tronu wydawał się zmarły w 2012 roku Maria Emanuel von Sachsen Herzog zu Sachsen, margrabia Miśni, książę Saksonii, głowa rodu Wettinów, któremu Konstytucja Trzeciego Maja przekazywała sukcesję korony polskiej. Teraz zaś dobrym kandydatem może wydawać się Karol Stefan książę von Altenburg, który wywodzi się z mieszkającej w Żywcu Lotaryńskiej linii Habsburgów, a którego dziadek był sugerowany jako odpowiednia osoba na króla odrodzonej Polski.
Nie mniej czy opinia monarchistów zapoznanych zapewne z ideą władzy królewskiej jest miarodajna przy próbie poznania stanowiska ludu? A przecież i wśród części z nich widoczny jest sprzeciw wobec oddania tronu obcokrajowcowi. Czy społeczeństwo polskie, w którym na przykład z roku na rok większą popularnością cieszy się organizowany przez narodowców „Marsz Niepodległości” mogłoby zaakceptować władcę spoza własnego narodu? Mam duże wrażenie, że przynajmniej duża część obywateli chciałby zamanifestować sprzeciw wobec takiej monarchii. Czy w takich warunkach król mógłby spełniać swoją funkcję symbolu łączącego poddanych ponad podziałami i bliższego im nawet niż flaga i herb (w przypadku obecnej Polski – godło) kraju?
Z rozważań tych płynie jedna konkluzja: my, monarchiści możemy pojmować monarchię na wielu poziomach, ale musimy pamiętać, że oprócz nas jest jeszcze ogół społeczeństwa. On ideę władzy królewskiej zawsze będzie odbierał w sposób mniej lub bardziej spłycony. Ale to właśnie on musi zaakceptować pomysł odnowienia monarchii i utwierdzić go swoim poparciem. Dlatego my możemy mówić w naszych kręgach o „monarchii, która nie ma narodowości,” ale w planowaniu dalszych działań bacznie musimy patrzeć na potrzeby i wymagania współczesnego społeczeństwa. Bardzo prawdopodobne, że ono nie zaakceptuje króla spoza swojego narodu. My zatem musimy znaleźć pretendenta do tronu takiego, aby temu społeczeństwu się spodobał.
Jan Sz. / 17 grudnia 2015
Choć sam nie widziałbym problemu w byciu poddanym monarchy obcokrajowca to realia są takie że taki król miałby słabą legitymację i byłby to zarzut numer jeden wśród opozycji. Z drugiej strony nawet tak zagorzały monarchista jak ja miałby pewne trudności w przyswojeniu niemca…
/
Jan Skowera / 17 grudnia 2015
Polskie, czy w ogóle narodowe pochodzenie monarchy, należy rozpatrywać w dwóch przypadkach.
Pierwszy to taki, kiedy Polacy mieliby wyrazić zgodę na panowanie w Polsce obcego monarchy, który podobnie jak Henryk Walezy, przybywa do obcego sobie kraju, nie znając obyczajów, kultury i języka.
To byłaby bardzo trudna sytuacja i problem z akceptacją, nie tylko Niemca, ale i Rosjanina czy Austriaka. W takim przypadku pochodzenie byłoby poważną przeszkodą.
Zupełnie inaczej kształtowałyby się szanse kandydata obcego pochodzenia, który już od jakiegoś czasu mieszkałby w Polsce. Znał język, przynajmniej jego podstawy,angażował się w bieżące sprawy, np. społeczne. Wówczas jego pochodzenie nie miałoby większego znaczenia, można nawet zaryzykować twierdzenie, że byłby to czynnik pozytywny, dający mu większe szanse w konkurencji z rodzimymi kandydatami.
Miałem ten zaszczyt poznać księżną Marię Krystynę Habsburg-Lotaryńską. Była wspaniałym człowiekiem i wielką polską patriotką. Gdyby nie komuna, odegrałaby w powojennej Polsce znaczącą rolę.
/
Jan Sz. / 19 grudnia 2015
Uważam że, należy również rozpatrywać narodowość przyszłego monarchy przez pryzmat wydarzeń jakie się przyczynią do jego koronacji. Moim skromnym i amatorskim zdaniem odbędzie się to po zmasowanych działaniach zbrojnych w europie. Taka sytuacja zawsze wspiera hasła: „swój”, „obcy”, „narodowość”, „naród”. Zakładając że mój scenariusz jest tym prawidłowym to w momencie zakończenia konfliktu międzynarodowego istnieje duże prawdopodobieństwo powstania nowego wewnętrznego rozpalonego przez demokratów którzy populistycznym hasłem „działa na rzecz obcych mocarstw” będą próbować przywrócić rządy motłochu.
/
JAR / 25 marca 2016
monarchistów należałoby stawiać pod pręgierzem
/
JAWA / 9 czerwca 2016
„czy w wypadku odnowienia monarchii w Polsce, społeczeństwo polskie byłoby w stanie zaakceptować na swoim tronie kogoś, kto nie wywodziłby się z narodu polskiego” wpierw musiałoby zaakceptować wprowadzenie monarchii.
„W dziejach świata nikomu nie przeszkadzało, że wywodząca się z francuskiego rodu Kapetyngów dynastia Burbonów panowała w Hiszpanii, Neapolu z Sycylią, Parmie, Luksemburgu i oczywiście we Francji” skoro to nikomu nie przeszkadzało to czemu panuje dziś już tylko w Hiszpanii?
„ród niemiecki będący kontynuacją władających w pewnym momencie Polską, Wettinów” dodac należy, że Wettynowie w 1697 objęli tron wbrew wynikom elekcji, w 1733 też i to z pomocą carskiej armii.
„czy społeczność o silnie rozwiniętej świadomości narodowej, jak na przykład Polacy, jest w stanie zaakceptować króla pochodzącego z innego narodu? (…) przynajmniej duża część obywateli chciałby zamanifestować sprzeciw wobec takiej monarchii” a czy idea monarchii cieszy się jakąkolwiek popularnością w Polsce?
„ogół (…) musi zaakceptować pomysł odnowienia monarchii i utwierdzić go swoim poparciem” i kto go zmusi?
„do niedawna całkiem dobrym kandydatem na pretendenta do tronu wydawał się zmarły w 2012 roku Maria Emanuel von Sachsen Herzog zu Sachsen, margrabia Miśni, książę Saksonii, głowa rodu Wettinów, któremu Konstytucja Trzeciego Maja przekazywała sukcesję korony polskiej.” W którym miejscu przyznawała? W żadnym. Konstytucja mówiła tylko o Fryderyku Auguście i jego zięciu „za zgoda stanów wybranym”. Maria Emanuel nie był potomkiem Fryderyka Augusta, którego jedyna córka Maria Nepomucena zmarła bezdzietnie.
/