Kto rządzi Polską

Państwami, wbrew potocznemu pojęciu, nie rządzą rządy lecz elity. Te polityczne są bez wątpienia częścią tych ogólnych, z reguły narodowych. Znacznym odstępstwem od narodowego charakteru elit państwowych jest monarchia. Wytłumaczenie tego zjawiska jest proste. Istotą kształtowania się elit w monarchii jest służebność wobec monarchy czyli państwa. Państwo w monarchii nie ma charakteru ideologicznego, dokładnie odwrotnie niż w republice. Elity republikańskie to nic innego jak pierwsze zastępy żołnierzy z frontu ideologicznej walki. Miarą ich przydatności jest skuteczność w boju z ideologicznym wrogiem, a jeżeli ideologiczna konkurencja sprawuje państwową władzę, to ostrze „miecza” skierowane jest w państwo. To dokładnie odpowiada obrazowi politycznemu Polski na wiosnę 2020 roku, w czasie apogeum walki z epidemią koronawirusa.

Aby móc precyzyjniej odpowiedzieć na tytułowe pytanie przyjrzyjmy się mechanizmom kształtowania elit w czterech kluczowych państwach Europy: Anglii, Francji, Niemczech i Rosji.

Anglia zachowała tradycyjny model państwowy, jaki obowiązywał w Europie, z wyjątkiem Rzeczypospolitej, do czasów Rewolucji Francuskiej. Anglią rządzi arystokracja, której istotną częścią jest rodzina królewska. Arystokracja – ta sięgająca korzeniami czasów anglo-saskich i czasów normańskich, jak i ta rodząca się współcześnie w służbie królestwu, czy państwu, z lady Margaret Thatcher na czele. Anglicy wypracowali model społeczno-politycznego kompromisu gwarantującego trwałość  i stabilność władzy arystokracji przez zdolność inkorporacji w swe szeregi jednostek zdolnych, wybitnych, czy popularnych, jak np. sir James Paul McCartney.

Francuską elitę rządową stanowi masoneria. Ona zastąpiła elitę władzy skupioną wokół wersalskiego dworu i rządzi niepodzielnie do dzisiaj. Masoneria to klasa polityczna, jaką była szlachta w I Rzeczpospolitej. W odróżnieniu do większości państw masoneria we Francji działa zupełnie legalnie. Jej struktury są znacznie bardziej rozbudowane niż partie polityczne, co nie jest wcale dziwne. Nie ma znaczenia jaka partia wygrywa wybory, władza i tak pozostaje w rękach masonerii. Z niej wywodzą się elity aparatu władzy, które są przygotowywane do sprawowania najwyższych urzędów w państwie. Szkołą tych elit jest École nationale d’administration (ENA), jej absolwentów nazywa się potocznie “enarchami” – czy nie wymownie? Nie powinno to dziwić, jeżeli zważymy na fakt, iż mury tej uczelni opuścili tacy absolwenci jak: Valery Giskard d’Estaing, Jacques Chirac, Francoios Hollande, Emmanuel Macron. Podobnie jak w Anglii, gdzie wielu luminarzy władzy to koledzy z Eton.

W Niemczech elity władzy kształtują partie polityczne. Drogą na szczyty władzy są szczeble drabiny organizacyjnej partii politycznych. Niemiecki system partyjny jest trwały i bardzo stabilny ponieważ ma charakter otwarty. To pozwala na kształtowanie stabilnych elit państwowych. Jedna z dwóch partii będących filarem politycznym państwa to SPD (Sozialdemokratische Partei Deutschlands) powstała w 1863 roku. Drugi filar to CDU (Christlich Demokratische Union Deutschlands). Pod tą nazwą działa od 1945 roku, ale jest ideową i organizacyjną kontynuatorką Partii Centrum powstałej w 1870 r. Spacerując ulicami niemieckich miast często na swej drodze napotkamy lokal tej lub innej partii politycznej, możemy tam wejść porozmawiać i bez najmniejszego problemu zapisać się, oczywiście przy założeniu, że akceptujemy założenia ideowe i statut danej partii. W tej otwartości tkwi siła partii politycznych i istota niemieckiego systemu władzy.

Fundamentem systemu politycznego Rosji są służby. Wielkoruskie samodzierżawie, które przez wieki formowało relacje społeczne i mentalność mieszkańców, po upadku Imperium Rosyjskiego musiało zostać zastąpione czymś adekwatnym, pozwalającym zachować władzę i ją sprawować. Obojętnie jakich słów użyjemy do nazwania tego systemu, czy to będzie „dyktatura proletariatu” , czy inna „demokracja” nie ma znaczenia, władzę sprawują służby i w ten sposób kształtowane są elity państwowe. Możemy to nazwać współczesną formą samodzierżawia. Służby w każdym państwie odgrywają ważną rolę. Różnica polega jedynie na tym, kto nad kim sprawuje kontrolę.

Cztery niekwestionowane potęgi, cztery zupełnie odmienne sposoby kreacji elit państwowych, nie rozstrzygając o tym na ile są one sprawne, bezsprzecznie gwarantują stabilność i ciągłość władzy. Jak na tym tle wygląda Polska? Czy wypracowała własny model kreacji elit władzy, czy może przejęła z innego kraju?

Polska w sposób naturalny, ponieważ nie narzucony z zewnątrz, przeszła od stabilnej monarchii dziedzicznej, poprzez demokrację szlachecką do ustroju anarchicznego. Anarchia stała się immanentną cechą naszej politycznej rzeczywistości. Słownik Języka Polskiego tak definiuje to pojęcie: „stan chaosu i nieporządku powstały wskutek braku lub bezsilności ośrodków władzy”.

Nie ma większego znaczenia, w którym momencie Rzeczpospolita szlachecka stała się anarchią. Mniej więcej od połowy XVII do końca istnienia, czyli do końca XVIII wieku takim państwem była. Porozbiorowa Polska odradzała się jako monarchia, ale tendencje republikańsko-anarchistyczne zwyciężyły i mieliśmy II Rzeczpospolitą. Po II wojnie światowej narzucono nam dyktaturę proletariatu, a by po jej upadku powrócić do tradycyjnej anarchii, oznaczonej jako III Rzeczpospolita. Nazwa absolutnie adekwatna, potwierdzająca kontynuację anarchistycznych tradycji, szczególnie  I Rzeczypospolitej. Consuetudo altera natura est – przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, jak głosi stare łacińskie powiedzenie.

Anarchia ma swoją bliźniaczą siostrę, która ma na imię korupcja. Pod koniec I Rzeczpospolitej nie było, lub prawie nie było, w Polsce wyższego dostojnika państwowego, który by nie był jurgieltnikiem obcych mocarstw. Nazywając rzecz po imieniu, był płatnym agentem sprawując wysokie urzędy państwowe. Proceder ten miał charakter masowy, był powszechnie znany, będąc powodem do dumy, nie wstydu.

W Polsce na przestrzeni 100 lat niepodległości czterokrotnie zmieniły się elity władzy państwowej, to znaczy – co pokolenie. Czterokrotnie zmienił się ustrój państwa, dokonując zwrotów o 180 stopni. Czy w takich okolicznościach była szansa na wykształcenie się elit państwowych, skoro na to potrzebne są przynajmniej trzy pokolenia. Jeżeli nie ma prawdziwych elit władzę sprawują pseudoelity, doraźni administratorzy.

Spójrzmy z tej perspektywy na współcześnie rządzących, na „elitę” III Rzeczpospolitej. Czy możemy ją posądzić o gwarancję ciągłości państwa i stabilności władzy. Skąd się wywodzą elity III RP? Kto rządzi Polską?

Znany bułgarski politolog Ivan Krastev, ceniony w Europie i za Atlantykiem, tak scharakteryzował obecną sytuację: „… Unia Europejska praktycznie zostaje zawieszona. Granice są zamknięte nie tylko dla ludzi, towarów i usług, ale i dla wartości, reguł i norm. Zawieszona jest także demokracja. Praktycznie nigdzie nie ma już opozycji. Zniknęła ulica.”

Konstatacja Kresteva tycząca opozycji zaje się w pełni potwierdzać. Korzystając z większej ilości wolnego czasu przeglądam codzienną prasę ukazującą się od Aten po Lizbonę. Oczywisty temat pandemia, sposoby jej przezwyciężenia, troska o ludzi i gospodarkę. Prawie żadnych śladów walki politycznej. Powszechne wsparcie dla rządów i co najciekawsze, niezależnie od tego, czy w danym kraju są setki, tysiące, czy dziesiątki tysięcy zachorowań media solidaryzują się z władzą, uznając, iż w ich kraju podjęto wszystkie niezbędne środki do walki epidemią i, że to ich kraj w tej walce odnosi największe sukcesy.

Ivan Krestev nie wziął pod uwagę Polski – tu opozycja pracuje ze zdwojona siłą. Media informują o kolejnych porażkach rządu, jego nieudolności, braku kompetencji, powszechnych nadużyciach, kłamstwach i oszustwach.

Przykłady tytułów medialno-prasowych: „Zaraza wyborcza. Kaczyński brnie w kpinę z demokracji.”, „Wywracanie prawdy na nice. Cyniczne orędzie Elżbiety Witek.”, „Prezes PiS gasi pożary w swoim obozie i chce zaszantażować opozycję.” „Test na przyzwoitość władzy. Ironia koronawirusa: Polacy cierpią i coraz częściej widzą liderów PiS w roli Jaruzelskiego, Kiszczaka, Urbana.”

Jak wspierają rządzących opozycyjni politycy? „Myślą wyłącznie o swojej władzy. A im więcej jej mają, tym bardziej są bezradni. To oni są klęską żywiołową”, stwierdził były przewodniczący Rady Europejskiej. „Eksperci krytykują – prawniczka Anna Rakowska-Trela publikuje „Dekalog hańby”; prof. Andrzej Zoll mówi o „konstytucyjnym przestępstwie, a prof. Andrzej Rzepliński ocenia, że „wracamy do czasów, gdzie wybory nie są wolne”.” „Bosak o propozycji Gowina: To żart z Polaków”. Budka: „Każdy, kto chce 10 maja robić wybory, będzie miał krew na rękach”.

Pani Małgorzata Kidawa-Błońska, wicemarszałek Sejmu, kandydat na prezydenta – najważniejszy konkurent obecnej głowy państwa, pojechała do Niemiec szkalować polski rząd. A co by pomyśleli Polacy, gdyby do Polski przyjechał wiceprzewodniczący Bundestagu i szkalował niemiecki rząd? – że zdrajca i renegat. Dokładnie to samo pomyślał przeciętny Niemiec słuchając (czytając) wypowiedzi polskiej marszałkini.

Taki jest obraz rzeczywistości. Elity nie rodzą się na kamieniu. A te pochodzące z obcego nadania zachowują się … – jak wyżej.

Jan L. Skowera

Podziel się

Najnowsze komentarze

  • A co zrobić żeby to zmienić?

  • Panie Janie bardzo trafny i cenny artykuł.

Odpowiedz użytkownikowi Bartosz Anuluj odpowiedź