W 52 wydaniu tygodnika „Sieci” z 2021 roku ukazał się bardzo ciekawy artykuł Wojciecha Lady poświęcony polskim insygniom koronacyjnym. Autor skupia się wyłącznie na kwestii unicestwienia insygniów i innych symboli Królestwa Polskiego przez króla Prus Fryderyka Wilhelma II.
Artykuł jest godny polecenia czytelnikom, chociaż w opisie ilustracji do niego załączonej znalazło się poważne przekłamanie mówiące: „Insygnia koronne, które dziś można oglądać na Wawelu, …”. Ta połowa zdania nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i wprowadza czytelnika w błąd. Nie wiadomo na jakiej podstawie pan Lada tak napisał, ponieważ wzmiankowane insygnia były i są prywatną własnością i nigdy na Wawelu nie były wystawiane. Z kontekstu można by wywnioskować, iż są one własnością państwa, „… wykonanymi w 2001 r. przez antykwariusza z Nowego Sącza Adama Orzechowskiego.”.
Pierwszym właścicielem zrekonstruowanych insygniów był ich odtwórca Adam Orzechowski, a obecnie jest Wielki Mistrz Rycerskiego Zakonu Korony Polskiej Świętego Kazimierza Królewicza Jan Lech Skowera. Na co dzień są przechowywane w skarbcu jednej z polskich katedr.
Insygnia koronacyjne są wystawiane na widok publiczny w różnych miejscach w Polsce, ostatnimi czasy najczęściej w kościołach i katedrach. Miejscem, w którym ostatni raz były pokazane jest radomska fara p.w. św. Jana Chrzciciela.
Same insygnia stały się inspiracją do powstania kilku organizacji i innych inicjatyw, jak np. ustanowienia Orderu Korony Polskiej. Pierwszą organizacją było stowarzyszenie monarchistów polskich – Konfederacja Spiska, następną Fundacja Korony Polskiej, a ostatnio Rycerski Zakon Korony Polskiej Świętego Kazimierza Królewicza.
Fakt, iż o największy, najświętszy symbol polskiego państwa troszczą się osoby prywatne świadczy dobitnie o tzw. polityce historycznej Polski. Rzeczpospolitej, ani jej państwowych instytucji nie stać na to, aby się zatroszczyć o symbol tej rangi jak Korona królów Polski. Mało tego, nie przejawiły i nie przejawiają najmniejszego zainteresowania, za to wręcz ostentacyjnie okazują swoją niechęć.
Na potwierdzenie tego faktu następujący przykład. 25 listopada 2017 roku, w święto Chrystusa Króla, w Katedrze Św. Jana Chrzciciela we Wrocławiu została odprawiona uroczysta Msza św. na inaugurację oktawy przygotowań obchodów Milenium Królestwa Polskiego 1025 – 2025, z wystawieniem królewskich insygniów koronacyjnych. Uroczystość odbyła się z inicjatywy Konfederacji Spiskiej, a Mszę św. celebrował JE Ks. Abp Marian Gołębiewski Metropolita Wrocławski Senior.
Zwrócone się do jednej z instytucji państwowych z propozycją organizacji sympozjum naukowego poświęconego Milenium Królestwa Polskiego, wskazując możliwość prezentacji polskich insygniów koronacyjnych. Wysoki urzędnik państwowy stwierdził, iż „przedmioty te nie mają wartości, ponieważ nie są oryginalne”.
W takim razie należałoby zapytać czy odbudowany Zamek Królewski w Warszawie też nie ma wartości? Tym tokiem myślenia dochodzimy do pytania zasadniczego: „Czy odbudowane po stuleciu niewoli Państwo Polskie ma wartość, skoro nie ma ciągłości?”
Taki stan świadomości historycznej mógłby nie dziwić u przeciętnego obywatela, jednak jeśli odnosi się do wysokiej rangi urzędnika państwowego, to jest to już prawdziwy dramat. Niestety urzędników takich znajdziemy w każdej instytucji.
Jan Lech Skowera 03.01.2022
Norbert / 9 listopada 2023
Witam. Małymi krokami uda się rozpopagować wiedzę na temat istnienia repliki insygniów (z dużą pewnością wykonanych z części złota z oryginalnych klejnotów) i zaiteresowania tym opinii publicznej.
/