Ostatnie dni przyniosły dwa ważne dla monarchisty wydarzenia w dwóch na pozór zupełnie różnych krajach. W Rumunii, w obliczu wyborów, premier kandydujący na prezydenta złożył wyborcom obietnicę, że doprowadzi do referendum dotyczącego tego, czy należy przywrócić monarchię. W drugim kraju, Portugalii, powstało natomiast Portugalskie Stowarzyszenie Samorządowców Monarchistów (APAM) zrzeszające lokalnych polityków i działaczy popierających monarchię. Stowarzyszenie to cieszy się rosnącą popularnością.
Portugalia
Nie tylko samorządowcy są w Portugalii sceptycznie nastawieni do obecnego ustroju. Na szczeblu państwowym istnieje Ludowa Partia Monarchistyczna (PPM). Jest ona niewielka i posiada słabe poparcie wśród Portugalczyków (w ostatnich wyborach nie udało im się wprowadzić żadnego posła do parlamentu) – może się to jednak zmienić jeśli weźmiemy pod uwagę obecny wzrost popularności monarchizmu. O wiele pewniejszą kartą na jaką możemy tu postawić jest kandydat (niestety nie jedyny) na króla – Dom Duarte de Braganca. Jego główną wadą jest to, że… nie popiera Ludowej Partii Monarchistycznej. Pochodzący z bocznej linii rodu (ostatni król, Manuel II, nie pozostawił potomków) potencjalny dziedzic gości za to dość często w portugalskich mediach, angażuje się w różne inicjatywy społeczne, a także wspiera Kościół. Czy jednak to wystarczy? Znaczący wzrost sceptycyzmu wobec republikańskiej formy rządu spowodowany korupcją oraz pogarszającym się stanem gospodarczym, za który, w opinii Portugalczyków, odpowiedzialne jest państwo i jego działania, doprowadził do tego, że powstająliczne organizacje monarchistyczne, a niektórzy celebryci otwarcie wyrażają poparcie dla ustroju monarchicznego (wielu dokonało już tego wcześniej, m.in. podpisując się pod dokumentem „Ustanowić Demokrację, Przywrócić Monarchię”). Jednakże musimy pamiętać, że monarchia to nie jedyna alternatywa dla zawiedzionych Portugalczyków. Obok poparcia dla monarchii rośnie także sentyment do autorytarnych rządów i systemu stworzonego przez Salazara. Ostatnie sondaże pokazują, że coraz więcej ludzi tęskni właśnie za tradycjonalistycznym reżimem, który rządziłby krajem twardą ręką i surową regulacją. Środowisko monarchistyczne, póki co podzielone i stosunkowo słabe, pozostaje tu w tyle – szczególnie jeśli zwrócimy uwagę na to, że Salazar nie przepadał za starym ustrojem swej ojczyzny.
Rumunia
Na pierwszy rzut oka sytuacja w Rumunii nie wygląda lepiej – jest nawet gorzej, nie mamy tutaj nawet partii monarchistycznej! Jednakże wystarczy choć trochę przyjrzeć się sytuacji by dojść do innych wniosków.Zamiast kanapowej partii politycznej oraz skłóconych i licznych środowisk mających różne wizje, rumuńska scena monarchistyczna ma jedną dominującą organizację – Narodowy Sojusz dla Restauracji Monarchii (ANRM). To, że stowarzyszenie to zyskuje członków i popularność mogą pokazać chociażby ostatnie marsze organizowane w stolicy, gdzie zwolennicy starego ustroju zebrali się licznie pod monarchicznymi flagami Rumunii. Także kwestia tego, kto miałby objąć tron nie budzi tu żadnych kontrowersji – król Mihai I (Michał I), władca zmuszony do abdykacji przez komunistów w roku 1947 wciąż żyje. Chociaż ma już ponad 90 lat, to posiada także wielki atut jakim jest potomstwo. Sukcesja jest więc zabezpieczona. Król oraz jego rodzina starają się także być blisko swych rodaków angażując się w inicjatywy społeczne, kulturalne, wspierając artystów i sportowców. Mimo, że Rumunia jest republiką, to rodzina królewska mocno zaznacza w niej swoją obecność, szczególnie gdy jest w swoich posiadłościach położonych pod stolicą. Zresztą nie tylko sam monarcha chce być blisko Rumunów – oni także chcą być blisko swego króla. W telewizji często można spotkać się z pochwałą czynów rumuńskich królów, w tym tego żyjącego. Na publicznym kanale TVR 1 jest nawet program poświęcony w pełni Michałowi I zatytułowany „Ora Regelui” – „Godzina króla”. W telewizji usłyszymy także wiele ostrych słów na temat obecnego ustroju – niektórzy otwarcie nazywają obecną republikę „toksyczną” i wskazują na potrzebę zmiany ustroju. Gromy na republikę sypią się nie tylko z ekranów telewizyjnych. Najnowsze sondaże pokazują, że jedynie 18% Rumunów uważa działania rządzących państwem polityków za dobre. Zresztą trudno jest im się dziwić biorąc pod uwagę liczne skandale i korupcję, w tym stosunkowo niedawne, jak głośna sprawa lidera parlamentarnej większości Viorela Hrebenciuca z partii socjaldemokratycznej (PSD), który zrzekł się mandatu ze względu na oskarżenia o korupcję, czy sprawa teścia obecnego premiera, senatora Illie Sarbu, zamieszanego w nielegalne wykupywanie lasów państwowych (w co zaangażowany był też Hrebenciuc oraz inny poseł, Ioan Adam, a także naczelny zarządca administracji lasów Adam Craciunescu). Z drugiej strony król deklasuje polityków w sondażach dotyczących zaufania społecznego (zarówno premiera jak i prezydenta). Poza zaufaniem do samej osoby króla rośnie także poparcie dla monarchicznej formy rządów. Według sondażu przeprowadzonego przez INSCOP część respondentów nie ma zdania o rodzinie królewskiej, ale prawie 45% (z tendencją wzrostową w porównaniu z poprzednimi latami) odnosi się pozytywnie. Jedynie nieco ponad 10% ma negatywne zdanie. Co do samego przywrócenia monarchii również mamy tendencję wzrostową –już ponad 30% opowiedziałoby się w referendum za zmianą ustroju, chociaż jednocześnie aż 47% respondentów zadeklarowało sprzeciw. Jak widać nastroje obywateli zauważane są przez polityków–ci startujący w mających odbyć się lada dzień wyborach prezydenckich (w dwóch turach, 2 i 16 listopada) poruszają temat monarchii, a kandydat PSD, obecny premier, zapowiedział, że w razie wygranej zorganizuje referendum dotyczące przywrócenia monarchii. Podobne obietnice poczyniła już Elena Udrea z Partii Ruchu Ludowego (PMP).
Szanse na przyszłość
O ile więc w Portugalii prędzej niż restytucję monarchii zobaczymy wyborcze wygrane środowisk tradycjonalistycznych i próby powrotu do metod i/lub modelu stworzonego przez Salazara to w Rumunii sytuacja przedstawia się dla monarchistów o wiele lepiej, choć do sukcesu potrzeba im jeszcze dużo pracy. Jednakże, jeśli obecne tendencje się utrzymają to kto wie, czy nie dojdzie do powrotu króla – nawet jeśli nie będzie to już Michał I. Osobiście bardziej pokładałbym nadzieje organizacji ANRM i oddolnych działaniach niż w wyborczych obietnicach socjaldemokratów(PSD z obecnym premierem)będących u władzy oraz centroprawicy (PMP). Szczególnie politycy PSD w obliczu licznych skandali korupcyjnych i znikomego zaufania społecznego szukają każdego możliwego sposobu by zdobyć więcej głosów. Wzrost popularności idei monarchicznej wydaje się idealną ku temu okazją.
Jacek Bartyzel / 30 października 2014
Dom Duarte – czyli po prostu k.z.p. Edward III – nie pochodzi z „bocznej linii”, tylko jest potomkiem w prostej linii ostatniego prawowitego króla Portugalii Michała I (Dom Miguela). Fakt, że uzurpator „Emanuel II” nie pozostawił żadnych potomków oznacza po prostu, że nawet „manuelliści” musieli uznać najpierw Edwarda II, a obecnie Edwarda III, bo innej opcji po prostu nie ma.
To zaś, że Dom Duarte nie popiera Ludowej Partii Monarchistycznej jest jego zaletą, a nie wadą, bo ta śmieszna partyjka to straszne lewactwo, socjaliści właściwie. Autentyczny monarchizm w Portugalii reprezentują legitymiści, których teoretykiem jest Joaquim Maria Cymbron.
/
Jan Jakub Tyszkiewicz (Autor) / 30 października 2014
Dziękujemy za komentarz. Czy legitymiści są zorganizowani w jakichś stowarzyszeniach, wie Pan, czy odgrywają dużą rolę w APAM? Temat ciekawy, a informacje (w j. polskim i angielskim) znikome.
/
Jacek Bartyzel / 31 października 2014
Istnieje Portugalski Ruch Legitymistyczny (MLP), choć jest to z pewnością bardzo elitarna grupa. Podaję link do ich strony: http://legitimismo.blogspot.com/
BTW, Senhor Cymbron (weteran z Mozambiku) jest moim znajomym z fejsbuka.
/