Na pojawiające się w Internecie sondaże, pokazujące wzrost sympatii politycznej dla Donalda Tuska, reakcja była błyskawiczna. Ulice polskich miast i wsi zostały zasłane billboardami Grzegorza Schetyny zapewniającymi, że „Wspólnie obronimy Polskę”.
Szczery uśmiech Grzegorza skierowany w moją stronę, jakby sugerował, że uczynimy to razem.
Panikę pana Grzegorza należy uznać za przesadzoną. Rozumię z jaką traumę może wspominać „stare dobre czasy” pod panowaniem Donalda. Do tego powrót Donalda do „Macierzy” na „łono” Platformy to nieuchronna degradacja Grzegorza do pozycji „jaskiniowca” – tak złośliwi nazywali lokum pana Grzegorza z czasów „wielkiej smuty”.
Pogłoski o możliwości powrotu Tuska nie są rozsiewane przez złych ludzi, żeby pogrążyć w rozpaczy Grzegorza, to raczej ostrzeżenia patronów Brukseli – święto-kratów, dla samego Donalda: „ja będziesz niegrzeczny to wracasz” do „swoich”. A skoro Donald wybił się na „normalność”, to po co miałby wracać do „nienormalności”, dla „polskości”?
Nie damy się nabrać na zachęcający słodki uśmiech Grzegorza, dlatego, że Donalda się nie boimy, na pewno nie wróci, a gdyby nawet, to „ciepła woda w kranie” też nie jest zła, jest lepsza od zimniej i w ogóle super, że była.
Należy się bać tych wesołych z pozoru, a ponurych w wymowie, marszów obrońców demokracji, na których widujemy Grzegorza Schetynę. Jak słyszę, że ktoś walczy o demokrację, to przychodzą mi na myśl najgorsze skojarzenia historyczne. Ci bojownicy o demokrację, w dowolnej wersji: narodowej, socjalistycznej, ludowej itp., do tego możemy jeszcze dorzucić sprawiedliwość społeczną, w rzeczywistości okazali się największymi zbrodniarzami w dziejach ludzkości.
Demokraci spod znaku „wolność – równość – …”, w imię braterstwa wymordowali we Francji dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi. Demokrata spod znaku „narodowego socjalizmu” zbudował niespotykany w dziejach świata przemysł zagłady. Demokrata „ludowy” w Rosji specjalizował się w morderstwach własnych obywateli. Po osiągnięciu stosownej wprawy szerzył przez dziesięciolecia demokrację w wielu innych krajach, niestety również w Polsce.
Największą przeszkodą w rozpowszechnianiu „demokracji” jest monarchia. Tych wszystkich, którym życie miłe, zachęcam do głębszej – niż własna kieszeń, refleksji.
Jan Skowera