Strona głównaRosjaMaria Romanow o Ukrainie

Maria Romanow o Ukrainie

krym 1  Poniżej prezentujemy godny przypomnienia wywiad z głową Domu Romanowów, Wielką Księżną Marią Romanow, dotyczący sytuacji na Ukrainie i Krymie. Wywiad przeprowadził Interfax 20 marca 2014 roku.

tłumaczenie: Jan Tyszkiewicz

źródło: http://www.imperialhouse.ru/eng/allnews/news/2014/3974.html

 

1. Co Wasza Imperialna Wysokość sądzi o przyłączeniu Krymu do Rosji? Czy została

naprawiona historyczna krzywda?

Poprzez wiele stuleci moi przodkowie jednoczyli wiele podzielonych ziem w jedno Państwo Rosyjskie. Krym słusznie jest uważany za jedną ze wspaniałych pereł zdobiących naszą domenę.

Dom Imperialny zawsze wspierał proces jednoczenia i centralizacji. Ale jeśli miałabym po prostu powiedzieć, że ucieszyła mnie wieść o powrocie Krymu do Rosji, czy też, że było to naprawienie historycznej niesprawiedliwości udzieliłabym bardzo niekompletnej i uproszczonej odpowiedzi na to pytanie.

Jestem przekonana, że nawet w dzisiejszych warunkach, pomimo braku terytorialnej jedności dawnego Imperium Rosyjskiego, czy

ZSSR i pojawienia się nowych suwerennych krajów, to nadal istnieje jedna duchowa i kulturowa cywilizacja na tym obszarze, jednocząca bratnie narody. Mamy dziś wiele państw, ale tylko jedną Ojczyznę w najprawdziwszym znaczeniu tego słowa – jedną ponieważ nasi ojcowie, dziadowie i pradziadowie razem ofiarowali jej swą krew i pot.

Tak więc ciężko nam bez rezerwy podchodzić do aneksji kolejnych skrawków terytorium. Jest konieczne by rozważyć, czy w konkretnym przypadku nie skończy się to zniszczeniem naszej wspólnej cywilizacji, która stałaby się niczym więcej niż bombą zegarową, która któregoś dnia eksploduje sprawiając nowe problemy w relacjach między narodami.

Każdy taki przypadek jest całkowicie wyjątkowy. I jeśli okoliczności na Ukrainie i Krymie byłyby różne, myślę, że konieczne byłoby działanie w sposób bardziej ostrożny. W odezwie do mych wszystkich ukraińskich pobratymców z 21 lutego wezwałam ich do unikania przemocy, powstrzymania chęci zemsty oraz robienia wszystkiego by zachować integralność terytorialną Ukrainy. Jak wiemy Krym został inkorporowany do Ukrainy w roku 1954 przez totalitarny reżim w sposób zupełnie arbitralny, bez brania pod uwagę opinii mieszkańców Krymu, czy nawet pytanie ich czy tego chcą. Dziś włączenie Krymu do Rosji w ten sam sposób byłoby tak samo bezprawne. Jedna nieprawość nie może być zniesiona przez kolejną, albo poprzez przemoc. Gdyby nie nastąpiło żadne poważne zagrożenie dobrobytu, życia i godności mieszkańców Krymu trzymałabym się

young maria

Młoda Maria Romanow

zdania, że Ukraina powinna pozostać w swoich dotychczasowych, dzisiejszych granicach.

Jednakże w Kijowie nastąpiła rewolucja, a nowi liderzy podjęli ekstremistyczne i otwarcie mściwe kroki, które doprowadziły do podziału wśród mieszkańców Ukrainy. Skrajni nacjonaliści kontrolujący rząd w Kijowie zaczęli od uchwalania dyskryminujących i poniżających środków względem rosyjskojęzycznych mieszkańców Ukrainy, tłumiąc opór przemocą. Miały miejsce otwarte groźby względem Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego oraz Patriarchatu Moskwy. Miały również miejsce antysemickie przemówienia o nieukrywanym nazistowskim wydźwięku. Uważam to wszystko za straszny, zbrodniczy błąd na granicy szaleństwa.

W obecnej sytuacji obowiązkiem legalnie wybranych władz na Krymie było chronienie populacji od wszelkich ekscesów – nie tylko teraz, lecz także w przyszłości. Znam niemal wszystkich przywódców z Krymu. Są oni rozsądnymi, doświadczonym i stałymi mężami stanu. Brak u nic

h oznak ekstremizmu. Nie podjęli tej decyzji na własną odpowiedzialność; zorganizowali referendum. Wszyscy znamy wyniki tego referendum. Nie są one rezultatem jakiegoś przemijającego wybuchu emocji, są oparte na całej historii Krymu i jego tradycjach sięgających setek lat wstecz. Mieszkańcy Krymu wyrazili swoją wolę. W demokracji, gdzie najwyższa władza konstytucyjnie należy do narodu nie ma wyższej władzy nad jego głosem.

Z całą pewnością możemy stwierdzić, że połączenie Krymu z Rosją nie było rezultatem jakichś politycznych machinacji, wyśnionych z wyprzedzeniem przez tych, czy innych, lecz logicznym rezultatem historycznych wydarzeń na Ukrainie.

Jeśli liczba zwolenników połączenie Krymu z Rosją była niewiele większa od jej przeciwników to wtedy można by traktować wyniki referendum z ostrożnością, ponieważ decyzja tak ważna nie powinna być podejmowana małą przewagą głosu. Pokazywałaby ona wtedy, że wciąż potrzebna jest jakaś forma konsensusu. Jednakże gołym okiem widać, że referendum na Krymie zostało przeprowadzone w atmosferze jedności, świętowania i uczciwości. Większość mieszkańców Krymu chce powrotu ich Małej Ojczyzny, by była częścią Rosji. Jest to faktem dokonanym.

Podzielam entuzjazm mieszkańców Rosji i Krymu dotyczący osiągniętego zjednoczenia. Rozumiem jednocześnie frustrację i zawód mieszkańców Ukrainy i martwię się o nich. Moje uczucia najlepiej mogę wyrazić słowami św. Pawła Apostoła: „Weselcie się z tymi, którzy się weselą. Płaczcie z tymi, którzy płaczą.” (List do Rzymian 12:15).

2. Gdzie Waszym zdaniem powinna znaleźć się stolica Krymu?

Nie słyszałam by toczyła się jakakolwiek dyskusja na ten temat. Z punktu widzenia historycznego symbolizmu Krym posiada wiele chwalebnych miast mogących zostać stolicą. Jednakże przenoszenie siedziby rządu z miasta do miasta to kosztowna sprawa. Krym ma przed sobą o wiele ważniejsze zadania, które musi rozwiązać natychmiast dla dobra swego ludu. Przypuszczam więc, że stolica powinna pozostać w Symferopolu. Lecz, w razie czego, będzie to rozwiązane przez legalnie wybrane władze w zgodzie z wolą mieszkańców Krymu.

3. Co sądzi Pani o sytuacji na Ukrainie? Jak będą kształtowały się stosunki ukraińsko-rosyjskie?

Problemy, które opanowały Ukrainę przyniosły mi i memu synowi, Carewiczowi i Wielkiemu Księciu Jerzemu, ogromne emocjonalne cierpienie. Byłam w Kijowie i Odessie, nie tak dawno Jerzy i ja byliśmy także na Krymie. Wszędzie widzieliśmy jak Ukraińcy o różnym pochodzeniu etnicznym, wierze i poglądach politycznych mimo wszystko żyli ze sobą w pokoju. To wszystko kompletnie się dziś zmieniło. W tym momencie Ukraina, bez żadnej przesady, rozdzierana na kawałki przez rewolucję, wraz ze wszystkimi horrorami jej towarzyszącymi. Modlę się by nie przerodziło się to w bratobójczą wojnę domową na pełną skalę.

Rosja i Ukraina to bratnie kraje i nie może być inaczej. Ukraina to kolebka rosyjskiej państwowości. Żadne siły polityczne nie mogą zniszczyć więzów genetycznych, duchowych i kulturowych łączących nasze narody.

W żadnym razie nie możemy rozpatrywać dołączenia Krymu do Rosji jako „zwycięstw

a Rosji nad Ukrainą”. „Zwycięstwo” nad własnym bratem, czy siostrą zawsze obraca się w porażkę. Jestem pewna, że kryzys w relacjach rosyjsko-ukraińskich zostanie rozwiązany, że duch rywalizacji wyparuje, a miłość i zdrowy rozsądek przeważą.

4. Czy krytyka skierowana przez Zachód w Rosję w sprawie Krymu oraz sankcje wystosowywane wobec Rosji są uzasadnione? Czy będzie Pani prosić domy królewskie Europy o pomoc w złagodzeniu nacisków wywieranych na Rosję?

Widzimy tu niesprawiedliwość i całkowicie podwójne standardy.

Oczywiście, każdy kraj broni swoich własnych interesów i prowadzi własną politykę. Byłoby głupie oburzać się o to, że USA, czy inny geopolityczny rywal Rosji nie cieszy się z jej ekspansji, czy próbuje ją wręcz utrudniać.

Jednakże wiele mamy przykładów militarnych interwencji Zachodu w sprawy wewnętrzne niepodległych państw. Uznanie niepodległości Kosowa i inne podobne precedensy czynią pozycje rządów Zachodu bardzo wątłą, a ich argumenty nie do utrzymania. Nawet jeśli przyzwolimy na stosowanie ich logiki to mimo wszystko rodzi się pytanie: „Kim oni są by nas osądzać?”.

maria toady

Maria Romanow dziś

Sankcje także są rzeczą bezprecedensową. Nawet w okresie Zimnej Wojny tego rodzaju sankcje nie były nakładane na ZSSR, czy ich przywódców. A wtedy, gdy totalitarny reżim deptał wolności, naprawdę represjonował ludzi i wielokrotnie interweniował militarnie, było naprawdę wiele okazji do nałożenia takich sankcji.

Należy pamiętać o tym, że sankcje to broń obosieczna. Szkodzą ekonomii rosyjskiej, ale także europejskiej. W niezwykle skomplikowanej rzeczywistości globalnego kryzysu nie mają sensu takie polityczne gry.

Rosja jest wielkim krajem, który może przetrwać wszelkie efekty każdych sankcji. Skutki osiągnięte groźbami i szantażem na Rosji będą odwrotne od zamierzonych.

W dzisiejszym systemie politycznym domy królewskie, nawet te, które władają, nie mogą wywrzeć zdecydowanego wpływu na politykę ich krajów. Dlatego też jakiekolwiek moje apele nie odniosłyby żadnego skutku. Oczywiście w kontaktach z moimi królewskimi krewnymi będę próbować zapoznać ich z każdym aspektem problemu i będę prosić  by użyli swych wszelkich wpływów by zapobiec dalszej eskalacji konfliktu pomiędzy Rosją, a Europą. Wielu z nich było razem ze mną i Jerzym zaproszonych przez Radę Najwyższą Autonomicznej Republiki Krymskiej na Krym we wrześniu zeszłego roku by obchodzić czterechsetną rocznicę Domu Romanowów. Spotkali się z Marszałkiem Rady Najwyższej, Włodzimierzem Konstantynowem, oraz z innymi krymskimi politykami. Wiedzą dzięki temu z pierwszej ręki o tym jak żyje Krym. Jednakże bardziej niż na cokolwiek innego liczę na zdrowy rozsądek polityków Zachodu oraz wyrażenie swego zdania na ten temat przez opinię publiczną. Wszyscy ucierpieliby na wznowieniu Zimnej Wojny, lecz najpewniej to właśnie Rosja poniosłaby mniejsze straty od innych.

 

Zobacz także:

http://www.interfax-russia.ru/exclusives.asp?id=483116

http://www.newsru.com/world/20mar2014/romanovy.html

Podziel się

Brak komentarzy

zostaw komentarz