Strona głównaOgólnaArtykułyKsiążę Jan Adam II: Monarchia przeżyje odrodzenie

Książę Jan Adam II: Monarchia przeżyje odrodzenie

Oryginał dostępny tutaj: www.schweizamsonntag.ch

Tłumaczenie: Krzysztof Świerz

 

Książę Hans-Adam II von und zu Liechtenstein

Książę Hans-Adam II von und zu Liechtenstein

Monarchia jest w wielu krajach Europy zagrożona. W Lichtensteinie jednak nie powiodły się referenda, które chciały ograniczyć jej siłę. Jak Pan to wyjaśni?

Książę Jan Adam II: Czuję silne wsparcie ludności. Mamy podobnie tak jak Szwajcaria, bezpośrednią demokrację, przy czym przysługuje mi prawo weta. Inicjatywa „Wolnej Listy“ zażądała zniesienia prawa weta, została jednak odrzucona w głosowaniu. Zaufanie dla monarchii ma z pewnością związek z gospodarczym sukcesem naszego kraju – a także z historią.

Ludzie są dziś nadal wdzięczni za historyczne zasługi rodu książęcego?

Wie Pan bardzo dobrze: bez monarchii nie udałoby się ich państwu nic, ponieważ moi przodkowie zakupili wówczas prawa sprawowania władzy. I wie Pan także: bez monarchii nie przeżylibyśmy w ogóle II wojny światowej. Prawdopodobnie doszłoby do puczu i aneksji przez Niemcy.

Jednak w Lichtensteinie dziedziczna monarchia o podstawie demokratycznej wygląda – przynajmniej ze Szwajcarskiego punktu widzenia – w roku 2015 dość przestarzale. Czy nie jest ona modelem na wymarciu?

Wręcz przeciwnie. Jestem przekonany, że monarchia przeżyje odrodzenie. Zaleta monarchii leży w tym, że myśli długoterminowo. To jest dobre dla kraju. W demokracji politycy myślą tylko do następnych wyborów. Prowadzi to niekiedy do decyzji, które krótkoterminowo są popularne, ale nie są w długoterminowym interesie ludności.

Gdzie więc ukazała się w Lichtensteinie owa zaleta?

Gdy zaproponowałem, że Lichtenstein powinien wstąpić do Organizacja Narodów Zjednoczonych, uznano mnie za szaleńca. Jednak opowiedziałem się za tym, wbrew wszelkim oporom. I w końcu ludność się zgodziła. Teraz wszyscy są szczęśliwi, także politycy. Przy wstąpieniu do Europejski Obszar Gospodarczy było podobnie. Można spojrzeć jeszcze wcześniej: już w XIX wieku moi poprzednicy wprowadzili w Lichtensteinie obowiązek uczęszczania do szkoły; wówczas był to bardzo biedny kraj. Dla mnie to jest jasne: Lichtenstein jako małe państwo, szczególnie z powodu długofalowego myślenia ma przewagę względem wielu innych państw.

Szwajcaria także, jednak bez monarchii, odnosi gospodarcze sukcesy, chociaż wskaźniki Lichtensteinu są jeszcze lepsze.

Także w Szwajcarii myśli się w dłuższej perspektywie czasowej, a dlaczego? Ponieważ tu władza nie leży pierwotnie w parlamencie czy rządzie, lecz ostatecznie należy do ludności. I ponieważ Szwajcaria jest bardzo zdecentralizowana, z ukształtowaną autonomią miejską i kantonalną. Prowadzi to do kontaktu z obywatelami oraz decyzji zorientowanych długofalowo. Przy reformach w Lichtensteinie wzorowałem się na bezpośredniej demokracji Szwajcarii.

Czy tak małe państwo jak Lichtenstein może utrzymać w epoce globalizacji w przyszłości swoją przewagę dobrobytu?

O tym jestem przekonany. Lichtenstein był przez długi czas biednym krajem. Dopiero gospodarcze otwarcie przyniosło ożywienie. Nasza dobrze wykształcona społeczność, niskie podatki oraz administracja zorientowana na obywatela są istotnymi warunkami niezbędnymi do tego, i te zalety będą w przyszłości nie mniej warte niż dzisiaj. I proszę nie zapomnieć: posiadamy bardzo zróżnicowaną gospodarkę, nie tylko sektor finansowy, co zapewnia stabilność.

Jak mocno gospodarka oparta jest na silnym frankiem?

Jest wprawdzie trochę biadolenia, ale w tym momencie nie widać jeszcze redukcji zatrudnienia. Rozumiem decyzję Szwajcarskiego Banku Narodowego, która była po prostu nie do uniknięcia. I jako osoba znająca ekonomię (książę skończył Szkołę Wyższą Sankt Gallen na kierunku ekonomii politycznej i przedsiębiorstwa, przyp. red.) jestem zwolennikiem wolnego kursu wymiany.

Czy frank jako waluta zostanie utrzymany przez Liechtenstein, czy przyjmiecie pewnego dnia Euro?

Jestem zdania, że pozostaniemy przy franku. Jeśli zmienialibyśmy walutę, wówczas wprowadzilibyśmy lichtensteinski talar, ze złotymi i srebrnymi monetami (śmiech).

Który byłby jeszcze silniejszy niż frank.

Tak, przy czym musielibyśmy powiązać go z nim, aby nasza gospodarka eksportowa pozostała konkurencyjna. Zaproponowałem to wówczas dla żartu ówczesnemu prezydentowi Banku Narodowego Fritzowi Leutwiler.

Co przemawia za frankiem, a co przeciwko Euro?

Zadaję sobie pytanie, jak długo Euro będzie istnieć. Robiąc to staję się coraz większym sceptykiem. O wiele bliższa jest mi stabilność franka. On jest jak skała pośrodku sztormu.

Przy franku Szwajcaria i Lichtenstein są zgodne – inną strategię macie w odniesieniu do EU. Lichtenstein będzie wkrótce obchodził 20 lat członkostwa w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Powód do świętowania?

Tak, członkostwo w EOG okazało się dobrym posunięciem, lepszym niż się spodziewałem. Co najważniesze, zapewniło nam dostęp do europejskich rynków. Nie jesteśmy dyskryminowani. Na początku wszyscy wątpili, że Lichtenstein może wstąpić do EOG bez Szwajcarii. Udałem się do Rady Federalnej Szwajcarii a także do Brukseli i zawsze mówiono: to jest niemożliwe! Ostatecznie udało się i to działa.

Głosowanie odbyło się w tym samym roku, 1992. Szwajcaria opowiedziała się całkiem nieznacznie na „nie”, Lichtenstein z około 55% na „tak”.

Chciałem początkowo, aby głosowanie było przeprowadzone u nas przed takim w Szwajcarii, miałem jednak konflikt z parlamentem oraz rządem, którzy mówili: Musimy zrobić dokładnie tak samo jak Szwajcaria. Była burzliwa dyskusja: zagroziłem rozwiązaniem parlamentu oraz wysłaniem rządu do diabła. Doszło do demonstracji. Uzgodniliśmy wówczas kompromis: zgodziłem się wyznaczyć termin głosowania dopiero po terminie w Szwajcarii, a Rząd i Parlament zgodziły się przeforsować wstąpienie do EOG, także wówczas jeśliby Szwajcarzy opowiedzieli się na „nie”. I tak to się stało.

Jeśli Pan spojrzy teraz na zagmatwaną sytuację Szwajcarii z EU…

…to myślę: nie zrobiliśmy tak źle. Najlepszy dowód na postęp w Lichtensteinie to to, że wcześniej pracownicy z Liechtesteinu wyjeżdżali do Szwajcarii, co było także moim udziałem. Dzisiaj przybywają do nas Szwajcarzy.

Mimo, że jesteście Państwo w EOG, nie musieliście poddawać się narzuconym przez UE zasadom wolnego ruchu osobowego. Osiągnęliście więc to, co Szwajcaria w Brukseli na próżno starała się z inicjatywą imigracyjną SVP: kontyngenty dla imigrantów. Jak to osiągnęliście?

Całkiem prosto. Przed Komisją Europejską powiedziałem: „Wiecie Państwo, Lichtenstein ma bardzo niskie podatki. Za to Państwo często nas krytykowaliście. Jeśli wprowadzimy wolny ruch osobowy (międzynarodowy), wkrótce mamy u siebie wszystkich waszych uciekinierów podatkowych. Naprawdę tego chcecie?” Ten argument trafił do przekonania przewodniczącym UE (głośny śmiech). Musiałem uroczyście obiecać, że nie przekażę tego dalej Szwajcarom. Otrzymałem jednak rzeczywiście zgodę na to, że możemy ograniczyć imigrację. To ustalenie obowiązuje jeszcze dziś, ale nie ma większego znaczenia.

Dlaczego nie?

Nasze płace, ale także koszty życia są tak wysokie, że imigracja jest automatycznie ograniczona.

Jednakże odsetek obcokrajowców jest jeszcze znacznie większy niż w Szwajcarii? Nie prowadzi to do strachu przed infiltracją przez obcą kulturą?

To nie jest u nas jakiś ważny temat. Z powodu małości naszego kraju lichtensteinczyk znajduje swojego partnera często za granicą, co kształtuje mentalność. Mamy jak to mówi się w Austrii, pewien Mischkulanz (mieszaninę).

Szybsi niż Szwajcaria byliście Państwo nie tylko przy wstąpieniu do ONZ, lecz także w reformach sektora finansowego: Lichtenstein pozbył się tajemnicy bankowej wcześniej oraz wymigał się z linii strzału USA, UE oraz Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

Dla mnie jasne stało się już w latach 70-tych i 80-tych, że transparencja posuwa się naprzód. Przez Kontakty z służbami informacyjnymi wiedziałem ponadto: oni wiedzą tak samo wszystko, czy to z czy bez tajemnicy bankowej. Czasami otrzymuje się też wskazówki: uważaj, w tym banku coś jest nie tak jak powinno być. Tymczasem cały świat wie o możliwościach NSA (ang. Agencja Bezpieczeństwa Narodowego), ale w ukryciu sondowali nas naturalnie dużo dłużej.

Nie za długo Szwajcaria ignorowała nowe realia?

Także u nas trwało to długo, aż reformy zostały przeprowadzone. Jednak nie tak długo jak w Szwajcarii. Tam ten proces był politycznie z pewnością trudniejszy. W małym państwie jak Lichtenstein można szybciej podjąć decyzję, na którą ja także naciskałem. Tak było także przy liberalizacji sektora bankowego.

Tą liberalizację zainicjował Pan z początkiem lat 90-tych i doprowadziła ona do boomu bankowego.

Wówczas były dopuszczone tylko 3 banki. Po liberalizacji doszło do fali założeń, i ostatecznie było 16 banków. Dla mnie było to niezdrowe: czy to idzie w dobrą stronę? Obstawałem przy tym, aby banki miały wysokie wymagania co do własnych kapitałów, wyższe niż w Szwajcarii. Tymczasem odbyła się także pewna konsolidacja.

Reformy bankowe przeprowadził Pan dopiero po śmierci Pańskiego ojca. Dlaczego?

Wiedziałem, że przy pewnych reformach doszłoby do otwartego konfliktu pomiędzy moim ojcem a mną i tego chciałem uniknąć.

Pański własny bank, LGT, uchodzi za największy. Rozwija Pan go nadal?

Idzie mu bardzo dobrze. Z Niemiec wycofaliśmy się, po tym jak źle nas tam traktowano. Są jednak wzrastające rynki, w szczególności w Azji, gdzie mamy solidne wpływy.

Teraz, gdy nie ma już tajemnicy bankowej, jaki jest powód do tego aby lokować pieniądze w Lichtensteinie?

Podatki podobnie jak wcześniej są niskie, i są zalety dla osób prawnych, takich jak fundacje. Właśnie dla aktywów rodzinnych są to bardzo dobre warunki.

A czy te przywileje mogłyby upaść tak samo jak tajemnica bankowa?

Nie, ponieważ transparencja także jest dana – nie można ukryć się za osobowością prawną.

Pańska rodzina jest jedną z najstarszych dynastii w Europie, jej korzenie sięgają 700 lat wstecz. Jak ocenia Pan jako Europejczyk problemy UE?

Jedność europejska sama w sobie jest czymś dobrym. Sposób jednak, w jaki została ona przeprowadzona, nie jest idealny. To zastanawiające, czy UE o dzisiejszym kształcie wytrzyma próbę czasu. Przyszłość nie może być modelem USA; zjednoczone państwa Europy, to fałszywa wizja. Europa to różnorodność i jedność może bazować tylko na wielogłosowości.

Wspomniał Pan swojego ojca i możliwe konflikty z nim. Są takie z Pańskim synem, księciem, następcą tronu, Alojzem, któremu już 10 lat temu przekazał Pan władzę?

Nasze relacje układają się bardzo dobrze. Mój syn konsultuje się ze mną, i mówię mu wówczas: „ja zrobiłbym to tak, ale to jest twoja odpowiedzialność, zrób jak uważasz”.

A jeśli ignoruje Pańskie rady?

Jeśli to powinno być całkiem na odwrót, miałbym wciąż jeszcze możliwość zainterweniować. Mógłbym ponownie wycofać zastępstwo przez mojego syna. (śmiech).

Jak dotąd nie było ku temu powodu?

Nie, nie. Wszyscy moi synowie są rozsądni. Rozsądniejsi niż ja. Chętnie doprowadzam do wymiany zdań, oni jednak są ostrożniejsi, bardziej dyplomatyczni.

Brak komentarzy

zostaw komentarz