Pacyfikacja Polski przez Unię Europejską nie jest wcale procesem zakończonym. Nie należy mieć złudzeń, że zamieszanie wokół Wielkiej Brytanii w jakikolwiek sposób wpłynie na zmianę kursu „mentorów” europejskiej unii, w dążeniu do utworzenia europejskich stanów zjednoczonych. Taki został wytyczony strategiczny cel, a taktyka będzie miała różne oblicza.
Wielkiej Brytanii nie udało się spacyfikować, jest za silna. Próbuje się rozbić ją od wewnątrz. Pierwsza próba oderwania Szkocji nie powiodła się, będą następne. Pozostała jeszcze Polska i Węgry, jak na razie. Po wyborach we Francji i Niemczech sytuacja może się zmienić. Może, ale nie musi, na co wskazuje Austria, tam próba sfałszowania wyborów się nie powiodła. Jak będzie w innych krajach? Zwycięstwo „demokracji” we Francji jest raczej pewne.
Gdyby nie „wtopa” z wyborami samorządowymi, wyniki wyborów prezydenckich i parlamentarnych w Polsce mogłyby wyglądać różnie.
Jakie konkretne działania będą podejmowane przeciwko Polsce trudno przewidzieć. Pewnym jest, iż kierunek na destabilizację politycznej sytuacji wewnątrz kraju i dezawuowanie obecnej władzy będzie podtrzymany, na nawet wzmocniony.
„Mentorzy” będą zmierzali do zastraszenia Polaków wizją wypchnięcia jej z Unii, a tym samych odcięcia od europejskich dotacji oraz izolacji w Europie i na arenie międzynarodowej. Na to liczy polskie „parobstwo” polityczne, sądząc, iż to wystarczy, żeby powrócić do władzy.
Polska powinna przygotować się na taki scenariusz. Na opamiętanie się „elit europejskich” nie ma co liczyć. To tak, jakby oczekiwać od Schulza, Junckera czy Tuska, że przyznają się do błędu, udadzą do Canossy i powrócą do chrześcijańskich korzeni. Może oni nie mają już tak dużego poparcia w społeczeństwach europejskich, ale mają w garści banki, media i koncerny – czyli gospodarkę.
Czy Polska znalazła się w sytuacji bez wyjścia? To będzie zależało od sprawności naszej dyplomacji. Sama Grupa Wyszehradzka może nie wystarczyć! Gospodarka tych krajów zależy od Unii, a nie odwrotnie. Naciski mogą okazać się skuteczne, a jedność iluzoryczna.
Pewne przejawy współpracy polsko-brytyjskiej na forum Unii i NATO wskazały alternatywny kierunek dla polskiej aktywności dyplomatycznej. Obszar współpracy zupełnie nie wykorzystany i nie musi się wcale ograniczać do relacji dwustronnych. Możliwości są dużo większe. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Polska zgłosiła akces do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, czyli Commonwealth.
Jest to organizacja międzynarodowa, podobnie zresztą jak Unia Europejska, funkcjonująca jednak na zupełnie innych zasadach.
Commonwealth zrzesza 53 kraje świata, między innymi Australię, Indie i Kanadę. To otwiera przed Polską dodatkowe możliwości współpracy politycznej i gospodarczej, szczególnie w tych rejonach świata, które ostatnio zostały bardzo zaniedbane. Przynależność do Commonwelth’u nie stoi w sprzeczności z przynależnością do UE, czego dowodem jest Cypr i Malta.
Można by długo wyliczać wzajemne korzyści, jakie płynęłyby z akcesu Polski do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, tak dla Polski, jak i Wielkiej Brytanii. Szczególnego wymiaru nabrałaby ta współpraca na forum NATO, od czego zależy, przy obecnym układzie sił w świecie, bezpieczeństwo Polski i stabilność Europy.
Ciąg dalszy nastąpi.
Jan Skowera